1
BetaTesty / Podmrok - Poza fabułą.
« dnia: Maj 13, 2015, 19:36:55 »
Forggoten Realms
Podmrok - Menzoberranzan
Wkroczyli w ciemność.
W ciszę i mrok.
Prosto w ziemi okowy, do domu i głębin.
Jeno smutny blask Luny przyświecał kroków ich echo.
Lecz nie zrobił nic, nic by zatrzymać obmierzły pochód.
Szli z mroku w mrok.
Szli, pozostawiwszy ogień tańczący chyżo w ciszy i blasku księżyca.
***
**
*
- Matka przełożona nie będzie zadowolona.
Mruknęła jedna z dwóch postaci, maszerujących na czele kolumny.
Druga wzruszyła ramionami, nawet nie zaszczycając go spojrzeniem. Bo po co. Był robakiem, nie wartym splunięcia.
Dziwował się, że to on maszerował u jego boku.
On, junak z pozycją.
Najchętniej to wyciąłby mu język za arogancję, ale przełożona domu Del' Armago.. nie byłaby zachwycona.
Ta Stara dziwka od lat starała się wyrwać spod cienia JEGO rodu. A jako, że nie szło jej najlepiej, korzystała z każdej sposobności, by to Jej siepacze
kroczyli ramię w ramię z jego ludźmi.
Na to mógł jeszcze pozwalać. Przeca zawsze przyda się jakieś marne mięso armatnie, co pcha się na przód w blasku własnego egoizmu.
Przeciwko egoizmowi też nie miał nic przeciwko.
Był przeciwny rozkazom jakie dostali przed wymarszem.
"- Usłysz moje słowa, Tossun. I radzę ci zapamiętać, bo odczujesz moje niezadowolenie.
- Oczywiście, Matko Przełożona.
Kobieta siedząca na podwyższonym tronie milczała dobrą chwilę nim znów podjęła wątek.
- Del' Armago chcą podziału w chwale. Rozumiesz co to znaczy?
Rozumiał. I wcale, ale to wcale nie spodobały mu się jej słowa.
- Ilu?
- Niecała setka. Junaki, dopiero Melee-Magthere ukończyli. Ich dom zażądał Przywileju kroku wstecz.
Samiec zwany Tossunem przekrzywił dziwnie głowę, mrużąc oczy.
Z reguły, to nie stosował się do przywilejów i praw. Jego pozycja pozwalała mu na patrzenie w oczy każdej samicy w mieście,
a i swobodną mowę z Matką swego domu. Jego imię znanym było we wszystkich rodach, jak i tytuł Pierwszego Ostrza w armii najsilniejszego
domu w całym mieście. To dawało spore pole do popisu...
Jednak nie na tyle, by zignorować Prawo Kroku wstecz.
Wyjątkowo kolidowało z jego metodami działania, szczególnie, że nakazywało na wykazanie się sojusznikom w boju, co stali jedną pozycję w hierarchii za nimi.
Del' Armago, drugi co do siły dom w Menzoberranzan. I wrzód na rzyci, starający się za wszelką cenę zniszczyć silniejszych Baenre.
I jeszcze teraz ta ujma, ten rozkaz oddania całej chwały z nadchodzącej bitwy tym słabszym...
Nieee. On, Tossun Baenre wiedział już przed wymarszem, że pierwiej da się rzucić pająkom, niż jakaś banda młodzików zgarnie łupy i glorię jego wojowników."
I tak też się stało, Pomyślał, dalej spoglądając przed siebie.
Połowa z tych młodych ścierw padła pod ciosami mieczy naziemców, a jego ludzie wyrżnęli resztę.
Reasumując.. zdobył paru marnych niewolników, stracił tych, co straceni być nie mieli i wracał w paszczę pająka.
Mimo wszystko był zadowolony.
- Taak. Matka przełożona z pewnością nie będzie zadowolona.
Przyznał, krzywiąc się w brzydkim uśmiechu i poklepał po ramieniu idącego obok.
Szli dalej.
Okuci w stal, w kolczugi i ostrza.
W hełmy i sztandary.
Szli w ciszy.
Bez najmniejszego szmeru, bez dźwięków pancerza.
Prosto w serce Podmroku.
Podmrok - Menzoberranzan
Wkroczyli w ciemność.
W ciszę i mrok.
Prosto w ziemi okowy, do domu i głębin.
Jeno smutny blask Luny przyświecał kroków ich echo.
Lecz nie zrobił nic, nic by zatrzymać obmierzły pochód.
Szli z mroku w mrok.
Szli, pozostawiwszy ogień tańczący chyżo w ciszy i blasku księżyca.
***
**
*
- Matka przełożona nie będzie zadowolona.
Mruknęła jedna z dwóch postaci, maszerujących na czele kolumny.
Druga wzruszyła ramionami, nawet nie zaszczycając go spojrzeniem. Bo po co. Był robakiem, nie wartym splunięcia.
Dziwował się, że to on maszerował u jego boku.
On, junak z pozycją.
Najchętniej to wyciąłby mu język za arogancję, ale przełożona domu Del' Armago.. nie byłaby zachwycona.
Ta Stara dziwka od lat starała się wyrwać spod cienia JEGO rodu. A jako, że nie szło jej najlepiej, korzystała z każdej sposobności, by to Jej siepacze
kroczyli ramię w ramię z jego ludźmi.
Na to mógł jeszcze pozwalać. Przeca zawsze przyda się jakieś marne mięso armatnie, co pcha się na przód w blasku własnego egoizmu.
Przeciwko egoizmowi też nie miał nic przeciwko.
Był przeciwny rozkazom jakie dostali przed wymarszem.
"- Usłysz moje słowa, Tossun. I radzę ci zapamiętać, bo odczujesz moje niezadowolenie.
- Oczywiście, Matko Przełożona.
Kobieta siedząca na podwyższonym tronie milczała dobrą chwilę nim znów podjęła wątek.
- Del' Armago chcą podziału w chwale. Rozumiesz co to znaczy?
Rozumiał. I wcale, ale to wcale nie spodobały mu się jej słowa.
- Ilu?
- Niecała setka. Junaki, dopiero Melee-Magthere ukończyli. Ich dom zażądał Przywileju kroku wstecz.
Samiec zwany Tossunem przekrzywił dziwnie głowę, mrużąc oczy.
Z reguły, to nie stosował się do przywilejów i praw. Jego pozycja pozwalała mu na patrzenie w oczy każdej samicy w mieście,
a i swobodną mowę z Matką swego domu. Jego imię znanym było we wszystkich rodach, jak i tytuł Pierwszego Ostrza w armii najsilniejszego
domu w całym mieście. To dawało spore pole do popisu...
Jednak nie na tyle, by zignorować Prawo Kroku wstecz.
Wyjątkowo kolidowało z jego metodami działania, szczególnie, że nakazywało na wykazanie się sojusznikom w boju, co stali jedną pozycję w hierarchii za nimi.
Del' Armago, drugi co do siły dom w Menzoberranzan. I wrzód na rzyci, starający się za wszelką cenę zniszczyć silniejszych Baenre.
I jeszcze teraz ta ujma, ten rozkaz oddania całej chwały z nadchodzącej bitwy tym słabszym...
Nieee. On, Tossun Baenre wiedział już przed wymarszem, że pierwiej da się rzucić pająkom, niż jakaś banda młodzików zgarnie łupy i glorię jego wojowników."
I tak też się stało, Pomyślał, dalej spoglądając przed siebie.
Połowa z tych młodych ścierw padła pod ciosami mieczy naziemców, a jego ludzie wyrżnęli resztę.
Reasumując.. zdobył paru marnych niewolników, stracił tych, co straceni być nie mieli i wracał w paszczę pająka.
Mimo wszystko był zadowolony.
- Taak. Matka przełożona z pewnością nie będzie zadowolona.
Przyznał, krzywiąc się w brzydkim uśmiechu i poklepał po ramieniu idącego obok.
Szli dalej.
Okuci w stal, w kolczugi i ostrza.
W hełmy i sztandary.
Szli w ciszy.
Bez najmniejszego szmeru, bez dźwięków pancerza.
Prosto w serce Podmroku.