Na Szlaku Przeznaczenia Trwaj

Fabuła. => BetaTesty => Wątek zaczęty przez: Fenris w Maj 13, 2015, 19:36:55

Tytuł: Podmrok - Poza fabułą.
Wiadomość wysłana przez: Fenris w Maj 13, 2015, 19:36:55
Forggoten Realms
Podmrok - Menzoberranzan


Wkroczyli w ciemność.
W ciszę i mrok.
Prosto w ziemi okowy, do domu i głębin.
Jeno smutny blask Luny przyświecał kroków ich echo.
Lecz nie zrobił nic, nic by zatrzymać obmierzły pochód.
Szli z mroku w mrok.
Szli, pozostawiwszy ogień tańczący chyżo w ciszy i blasku księżyca.
***
**
*

- Matka przełożona nie będzie zadowolona.
Mruknęła jedna z dwóch postaci, maszerujących na czele kolumny.
Druga wzruszyła ramionami, nawet nie zaszczycając go spojrzeniem. Bo po co. Był robakiem, nie wartym splunięcia.
Dziwował się, że to on maszerował u jego boku.
On, junak z pozycją.
Najchętniej to wyciąłby mu język za arogancję, ale przełożona domu Del' Armago.. nie byłaby zachwycona.
Ta Stara dziwka od lat starała się wyrwać spod cienia JEGO rodu. A jako, że nie szło jej najlepiej, korzystała z każdej sposobności, by to Jej siepacze
kroczyli ramię w ramię z jego ludźmi.
Na to mógł jeszcze pozwalać. Przeca zawsze przyda się jakieś marne mięso armatnie, co pcha się na przód w blasku własnego egoizmu.
Przeciwko egoizmowi też nie miał nic przeciwko.
Był przeciwny rozkazom jakie dostali przed wymarszem.

"- Usłysz moje słowa, Tossun. I radzę ci zapamiętać, bo odczujesz moje niezadowolenie.
 - Oczywiście, Matko Przełożona.
 Kobieta siedząca na podwyższonym tronie milczała dobrą chwilę nim znów podjęła wątek.
 - Del' Armago chcą podziału w chwale. Rozumiesz co to znaczy?
 Rozumiał. I wcale, ale to wcale nie spodobały mu się jej słowa.
 - Ilu?
 - Niecała setka. Junaki, dopiero Melee-Magthere ukończyli. Ich dom zażądał Przywileju kroku wstecz.
 Samiec zwany Tossunem przekrzywił dziwnie głowę, mrużąc oczy.
 Z reguły, to nie stosował się do przywilejów i praw. Jego pozycja pozwalała mu na patrzenie w oczy każdej samicy w mieście,
 a i swobodną mowę z Matką swego domu. Jego imię znanym było we wszystkich rodach, jak i tytuł Pierwszego Ostrza w armii najsilniejszego 
 domu w całym mieście. To dawało spore pole do popisu...
 Jednak nie na tyle, by zignorować Prawo Kroku wstecz.
 Wyjątkowo kolidowało z jego metodami działania, szczególnie, że nakazywało na wykazanie się sojusznikom w boju, co stali jedną pozycję w hierarchii za nimi.
 Del' Armago, drugi co do siły dom w Menzoberranzan. I wrzód na rzyci, starający się za wszelką cenę zniszczyć silniejszych Baenre.
 I jeszcze teraz ta ujma, ten rozkaz oddania całej chwały z nadchodzącej bitwy tym słabszym...
 Nieee. On, Tossun Baenre wiedział już przed wymarszem, że pierwiej da się rzucić pająkom, niż jakaś banda młodzików zgarnie łupy i glorię jego wojowników."

I tak też się stało, Pomyślał, dalej spoglądając przed siebie.
Połowa z tych młodych ścierw padła pod ciosami mieczy naziemców, a jego ludzie wyrżnęli resztę.
Reasumując.. zdobył paru marnych niewolników, stracił tych, co straceni być nie mieli i wracał w paszczę pająka.
Mimo wszystko był zadowolony.
- Taak. Matka przełożona z pewnością nie będzie zadowolona.
Przyznał, krzywiąc się w brzydkim uśmiechu i poklepał po ramieniu idącego obok.
Szli dalej.
Okuci w stal, w kolczugi i ostrza.
W hełmy i sztandary.
Szli w ciszy.
Bez najmniejszego szmeru, bez dźwięków pancerza.
Prosto w serce Podmroku.

 

Tytuł: Odp: Podmrok - Poza fabułą.
Wiadomość wysłana przez: Elliri Feainnewedd w Maj 13, 2015, 20:03:15
Gdy wróciła jej świadomość było już za późno,  prowadzili ją w łańcuchach i obdartych łachach wraz z innymi takimi jak ona. Nie pamiętała co tak naprawdę się wydarzyło,  nie miała pojęcia dokąd zmierza, nie wiedziała nawet kim tak naprawdę była i gdzie ją zlapano. Zastanawiała się czy powinna się odezwać,  szeptem zapytać współwięźnia dokąd ich prowadzą, czy zadanie pytania jest tak cholernie niebezpieczne jak się jej wydawało, w sumie, tylko brak odpowiedzi na to pytanie sprawiało,  że nadal nie otwierała ust.
Wlekła się wraz z innymi, w ciszy, czując że ciąży nad nią wizja rychłej śmierci. Wlekła się i próbowała cokolwiek sobie przypomnieć,  to jednak się nie udawało,  wszystkie wspomnienia, minione uczucia, wszystko co już się wydarzyło,  było osnute dziwnym, ciężkim woalem którego sama nie mogła podnieść.
A więc szła,  wciąż i wciąż,  nie rozglądając się,  patrząc tylko i wyłącznie pod nogi, szła aby odnaleźć zaginione wspomnienia... Nie, szła aby zginąć,  nawet ona zdawała sobie z tego sprawę. 
Noc zbliżała się do końca,  już wkrótce słońce miało ogrzać ziemię swymi ciepłymi promieniami, a ona czuła,  że marsz powoli dobiega końca. 
Tytuł: Odp: Podmrok - Poza fabułą.
Wiadomość wysłana przez: Fenris w Maj 14, 2015, 19:58:08
Wrócili.
W ciszy i w ciszy również powitani zostali.
Gdy wmaszerowali do samego Pajęczego miasta,  nie było wiwatów, tryumfalnych ryków i fanfar.
Nie było lecących kwiatów pod łapy szczurów, na których niektórzy jechali. Nie było niczego prócz odwiecznej ciszy.
No i zawistnych spojrzeń.
By dotrzeć do swego pałacu, do domu Baenre.. to musieli przejść przez całe miasto.
Co wiązało się przez marszem po dzielnicach innych domów. One wszystkie stały w dość sporych odstępach od tego, który dominował resztę.
Często się zdarzało, że powracający byli celami ataków. Bardzo często, w końcu nic w tym złego.
Kaźnia i jatka na ulicach miasta, to żaden występek. Prawo Drowów było niezwykle elastyczne.
Szczególnie gdy zachodziła taka potrzeba.
Generał Tossun, pierwszy z ostrz Pajęczego miasta, wciąż zdawał się rozluźniony.
On tak.
W przeciwieństwie jego wojowników.
Trzecią stroną były te "sojusznicze" przybłędy, solidnie przy tym przetrzebione, co doczekać wręcz się nie mogły celu.
Nie dość, że sobie dziwcze syny wyciągną na wierzch "zasługi" w bitwie, to i zwalą na niego, na Tossuna brak dopilnowania umowy między domami.
I bardzo, ale to bardzo było mu to na rękę.
By zrozumieć, trzeba dorosnąć. A oni nie zrozumieją, bo nie będą mieli ku temu sposobności. O to też miał zamiar zadbać.
W końcu, niemal ostatnia dzielnica. Akurat ta, na której leżał pałacyk Barrison Del'Armago. Omal nie splunął z pogardą, widząc jak członkowie domu spoglądają na cichy pochód.
Ich spojrzenia były dużo bardziej zawistne od tych poprzednich.
Ślepi nie byli, doskonale widzieli w jakim stanie maszerują ich żołnierze z nowej kadry.
A raczej.. jak się prawie czołgają.
Gdy tylko przekroczyli granicę miasta, Tossun znów nabrał dystansu.
Miasto nigdy nie było jego domem. Były nim korytarze głębinowe, batalie i chwile, gdy nacierał na czele cichych oddziałów.
A.. a ta metropolia wzbudzała w nim jedynie pogardę.
On, Pierwsze ostrze po Zaknefainie, podobnie jak poprzedni mistrz miecza miał dość tego miejsca.
Nie znaczyło to jednak też, że nie czuje szacunku czy sentymentu do chitynowych budowli wznoszonych przed ręce jego mrocznych przodków.
Czuł szacunek. Mimo wszystko umiał go pogodzić z pogardą.

Zatrzymali się. Wszyscy, jak jeden mąż.
Pałac Baenre zagórował nad nimi.
Wojownicy utworzyli dwie łukowe kolumny, między nimi niewolników ciśnięto na kolana, a dowódcy oddziałów wkroczyli na samą szpicę.
I oczekiwali.
W ciszy.
Cierpliwie.
I w strachu i nie.
Tytuł: Odp: Podmrok - Poza fabułą.
Wiadomość wysłana przez: Elliri Feainnewedd w Maj 14, 2015, 20:20:08
Idąc przez miasto,  poczuła nagły ból w głowie i ciężki,  opadający na wspomnienia woal,  uchylił rębka tajemnicy.  Nie wszystko było jasne i klarowne, gdzieś w głębi swojego umysłu słyszała głos opowiadający przerażające historie, o podziemnych elfach o ciemnej skórze i białych włosach, o ich miastach i okrucieństwie.  To te historie, opowiadane jej wiele lat temu, gdy jeszcze była dzieckiem,  doprowadziły ją teraz do zrozumienia całej sytuacji, do pojęcia tego, w jak wielkim łajnie wylądowała. 
Ból osnuł oczy ciemnym aksamitnem,  sprawiając że nie widziała co dzieje się wokół niej, dopiero gdy poczuła szarpnięcie i rzucono ją na kolana, wszystko wróciło do normy, ponownie widziała się w roli skazańca. 
Widziała ich aż nazbyt dobrze, mogła się im przyjrzeć,  każdemu z osobna, każdemu z tych wyjątkowych,  żyjących pod ziemią istot. Okrutnych i nienawistnych, w niczym jej nie imponowali, nie wzbudzali szacunku, ani tym bardziej lęku.  Jedyne co wzbudzali,  to dziwny rodzaj ciekawości, chciała wiedzieć co ją tutaj czeka, w jaki sposób zginie. 
Tytuł: Odp: Podmrok - Poza fabułą.
Wiadomość wysłana przez: Fenris w Maj 17, 2015, 17:02:42
Nikt nie był na tyle głupi, by czekać z klęknięciem na nadejście Matek przełożonych.
I z domu Baenre i z Del' Armago. W końcu cała kampania była prowadzona pod "wspólnym" sztandarem.
Co.. co dość rzadko się zdarzało. Pozostałe domy musiały mieć niezły ubaw i okazję do zakładów.
Zawsze tak robiono, że testowano cierpliwość obu armii. Z reguły kończyło się to wspólną masakrą, wzajemną rzezią i ogólną satysfakcją innych domów.
Im więcej padało zbrojnych zastępów wroga, tym większa była szansa na wygranie odwiecznych waśni w samym Mieście Pająka.
I tym razem musiało być tak samo. Nic odkrywczego.
Tossun wraz z tym junakiem z Del' Armago uklęknęli jako pierwsi.
To oni prowadzili zastępy i to oni odpowiadali za swych podkomendnych, którzy też w tym samym momencie co ich przełożeni uklękli.
Głowy nisko, ręce przy sobie i bogowie brońcie przed zbyteczną ostentacją.
Gest uległości. Ni mniej ni więcej.
Przy każdej okazji im udowadniano, że nie różnią się niczym od robaków, prócz przydatności w łóżku i na froncie. To wszystko.
Zwykli siepacze stali. Nieruchomo i dumnie, uwydatniając zgranie jednostki.
Osobiście tracił tych idiotów, co przynosili mu ujmę czy dyshonor.

Zaczęło się.
Gdy weszli na plac przed pałacem Baenre, zdawał się całkiem wyludniony. Pusty, piękny i cichy.
Zmieniło się to błyskawicznie.
Z obu stron zabudowań jęli się wolno i nieśpiesznie wysypywać inni zbrojni.
Elitarne oddziały stacjonujące tylko w pałacu. Na każde wezwanie w razie ataku innego, zbyt śmiałego rodu.
Im nie robiły różnicy z kim walczą. Czy przeciwko swoim, zbuntowanym braciom z tego samego domu, czy z kimkolwiek innym.
Po prostu byli. Na każde wezwanie. Jedno skinienie i gotowi pokroić każdego.
Wiedział.
On, Tossun, sam wiele lat był jednym ze strażników pałacowych. Musiał udowodnić, że jest godzien noszenia Pierwszego Ostrza domu i miana dowódcy armii swej matki.
Gdy straż ustawiła się w dwóch nienagannych szykach, tworząc przy tym kolumnę po środku, na tarasie pałacu pojawiły się pierwsze persony z tak zwanej "elity społecznej".
Parę wysoko postawionych kapłanek z córkami, kilku magów i inni. I jak wiadomo, na samym końcu dwie matki przełożone.
Baenre i Del' Armago. Obojętne, dumne i wyrażające pogardę każdą cząsteczką swego ciała.
Jedne z kilku najpotężniejszych osobistości w całym Mieście Pająka.
Szły w ciszy. Szły i szły. Zatrzymały się dopiero przed klęczącymi.
Tossun nie drgnął nawet, nie ważył się unieść spojrzenia. Zastygł.
Oczywiście nie tracił swej pewności i dumy w pozycji. To tylko pokazówka, tylko tradycja.
Nie spojrzał na swoją matkę. Nawet gdy zagórowała nad swym pierworodnym.
Tym, co bezczelnie ośmielił się sponiewierać honor sojusznika na froncie i ośmieszyć tą kurwę z Del' Armago.

Tytuł: Odp: Podmrok - Poza fabułą.
Wiadomość wysłana przez: Quenthel Baenre w Maj 17, 2015, 17:57:53
-Nie wykonał rozkazu.
Syczący głos wydobył się z krzywego pyska, stalowego węża. Reszta zasyczała zgodnie, wystawiając ostre jak brzytwa języki. Kobieta odgarnęła białe, jak mleko od rothów włosy i milczała dalej.
-Nie wykonał...
-Słyszałam.
Jej głos zadźwięczał jak stal, a węże zwinęły się bliżej siebie, czekając na to co zrobi. Ona natomiast, jedynie podparła podbródek dłonią. Łokieć opierał się o poręcz Tronu. JEJ TRONU. Zmrużyła oczy, co samo w sobie już mogło zabić, jednak nie zabiło nikogo, ponieważ i na szczęście nikogo aktualnie przy niej nie było. Węże poruszyły się i część oplotła się dookoła jej drugiej ręki, chłodna powierzchnia była podniecająca. Na jej wargach, ubarwionych na czarno, zagościł uśmiech. Krwiożerczy i sadystyczny.
~Podniecenie rosło z każdym uderzeniem bicza i głów stalowych węży. Przestała, gdy ciało drowa opadła bezwładnie na ziemie....I zaraz znowu zaczęła. Krew tryskała sprawiając coraz więcej przyjemności. Poczuła jej krople na twarzy i jęknęła z rozkoszy. Ciało podrygiwało z każdym ciosem. Jeszcze, jeszcze, jeszcze.~
*Wyprostowała się, wstając. Czarna suknia, ciemniejsza od  panującej ciemności Podmroku zaszeleściła na jej życzenie. Kolejny pokaz przed oczami i uszami ścian. I ruszyła, schodami schodząc z piedestału, ale nie, spokojnie, to nie była żadna alegoria, Tron zawsze pozostanie Jej. Wrota otwarły się, a ona stanęła w nich, przenikając mrok.
-Powiedźcie Matce Del' Armago, że może do mnie przyjść.
Głos jak bicz, przeciął powietrze i trafił w dwójkę strażników z Melee-Magthere. A Ona sama wróciła na swoje miejsce, czyli Tron Matki Przełożonej, Tej Do Której Lolth Przemawia. Poprawiła jedwabny rękaw i znowu podparła podbródek ręką. Czekając, a węże syczały. Ich języki mówiły, kolejno to co ją interesowało. A interesowało ją wiele rzeczy, zwłaszcza to, czy dawne rany Tossun'a się zagoiły.
***
**
*
A teraz Tossun zginął kark przed Nią i Matką Del' Armago. Węże sprawnie owinęły się dookoła jej ręki i tam trwały nieporuszone. Jakby nieżywe. Zgubna ułuda, były bardzo żywe.
-Niżej.
Jej słowa ponownie przecięły powietrze, gdy stanęła przed swym  synem. Synem, któy odważył się jej sprzeciwić i nie wykonać tego co mu kazano. Popatrzyła na innych. Resztka, bardzo marna resztka Rodu Del' Armago. Zmrużyła powieki. Czy czuła przykrość? O mało nie parsknęła ze śmiechu, gdy popatrzyła po chwili na kobietę obok niej, która pytanie miała wypisane na twarzy. Zdecydowanie nie, po części była zadowolona, że o jeden Ród mniej. Teraz Del' Armago byli łatwym łupem dla innych Rodów. Taka kolej losu życia w Podmroku. Czekała aż jej syn zegnie niżej kark. Niech pieski wiedzą kto tu rządzi.
Tytuł: Odp: Podmrok - Poza fabułą.
Wiadomość wysłana przez: Fenris w Maj 17, 2015, 18:35:43
- Niżej.
Dla zwykłego Drowa te słowa były w dalszym ciągu uwydatnianiem swej pozycji.
Niczym szczególnym i niezwykłym.
Od po prostu rozkazem i większym upadlaniem wojownika. Szczególnie tak wysoko postawionego jak on.
Dla zwykłego Drowa.. jednak to On był jej pierworodnym.
I to On już wiedział jak bardzo nieciekawie to się skończy.
Pozornie łagodna postawa Matki i spokój w głosie, krył coś, co wydrze mękę z jego ust. Doskonale wiedział jak to się skończy po ceremonialnej odprawie.
"Niżej"...
Przemógł się i zgiął kark w pełnym, królewskim ukłonie. Nawet on wolał nie przeginać.
Pewniakiem było, że w razie utraty przez nią cierpliwości, może i na widoku zrobić z niego miazgę. Niech dzięki będą Lolth, że Matki Przełożone tak rzadko miały
potomstwo męskie.

Gdy Tossun oddał pełny pokłon, poczuł na sobie wszystkie spojrzenia. I swoich ludzi, niedobitki Del' Armago, elity i obu Matek.
Stały tam, górując nad żołnierzami posępnie.
Czekał. Cierpliwie, bez jakichkolwiek oznak życia i bytności.
Jedyne co się nie zmieniło, to zadowolenie z samego siebie.
Jak sobie obiecał, tak też zrobił. Del' Armago było niemal skończone. Po utracie takiej ilości nowych.. jak przeżyje najbliższe godziny, osobiście poprosi o poprowadzenie
oddziałów swego domu na te nic już nie znaczące ścierwa.
A.. Matka Przełożona która stała obok jego rodzicielki, doskonale o tym wiedziała.
I gdyby wzrok mógł zabijać, jej spojrzenie jak nic zgniotłoby go na miejscu.
Tytuł: Odp: Podmrok - Poza fabułą.
Wiadomość wysłana przez: Quenthel Baenre w Maj 17, 2015, 18:51:01
Powieka nawet nie drgnęła jej, gdy zgiął się. Widziała jak nagle wszyscy powędrowali swymi oczyma, w stronę jej syna. Nawet Matka domu Del' Armago  popatrzyła na jej syna. Wzrokiem ociekającym nienawiścią. To co zostało z domu Del' Armago było wręcz zabawną garstką. Tossun, Ona i Matka Domu też o tym wiedziała. Więc koniec drugiego domu w Menzoberanzzan. Jeden z węży jej bicza, poruszył się, uruchomiony jej myślą, i przepełzł na drugą rękę. Uniosła ją do oczu, a wąż wysunął język przed jej twarzą.
-On wie.
Zasyczało.
-On chciał.
-Wiem.
-Del' Armago jest skończone, On chce ich skończyć.
-Wiem.

Jej oczy zmieniły się i powędrowały ponownie do Tossuna, a potem do reszty.
-Róbcie to do czego was stworzono.
W końcu przemówiła. Jak zawsze głosem nie przepuszczającym sprzeciwu. Głosem stalowym i ciemnym, jak mrok, który ich otaczał.
-Tossun'ie i Ty, Matko domu Del' Armago.
Spojrzała to na Nią, to na Niego.
-Za mną.
Warknięcie, gorsze niż jej normalny głos. Obróciła się i ruszyła z powrotem do schodów, szata szeleściła tak jak jej właścicielka chciała.
***
**
*
Usiadła na tronie, jak zawsze z wdziękiem. A oni milczeli. Tak jak im kazano. Usiadła, a węże oplotły się dookoła podłokietnika. Odgarnęła mlecznobiałe włosy i w końcu popatrzyła na Nich swoimi czarnymi oczami. Najpierw wpatrywała się w swojego syna. Długo, bardzo długo, jednak czas nie grał dla Niej roli, więc i dla nich nie powinien. A potem przeniosła swoje oczy na Matkę Del' Armago. I tu także wpatrywała się długo, bardzo długo, by w końcu przemówić.
-Co stało się z wojskiem Del' Armago?
Tytuł: Odp: Podmrok - Poza fabułą.
Wiadomość wysłana przez: Fenris w Maj 17, 2015, 19:07:55
Długo ważył słowa nim raczył je wypowiedzieć.
Przy Quenthel, nie kryłby się za taktem i edyktem kultury i całej tej sieci szyderstw.
Kłamstwa, kłamstwa i kłamstwa..
Powstrzymał grymas na twarzy i spojrzał na bat matki, by nie patrzeć w same oczy.
Było to niewiarygodnym nietaktem przy osobach postronnych, tak jak ta kipiąca furią suka. Oczywiście nie powiedział tego na głos.
Powiedział coś innego, co było jedynie w ładne brzmienie ubrane.
- Polegli. - Powiedział i urwał, zastanawiając się co dalej. W końcu nie chciał jej dawać powodu do wyciągania z niego informacji. A wiedział, że wręcz uwielbiała to.
Więc gdy przemówił ponownie, postanowił do reszty pogrążyć i siebie i Del' Armago.
Jakim kosztem? Ano takim, że jeśli go nie zabije za bezczelność na miejscu, to druga z Matek zostanie upodlona do samiutkiego końca, a on, Tossun Baenre doprowadzi do ostatniej formy upadku tych naiwniaków.
- Polegli. Sami się przy tym prosząc o klęskę. Nie będę wnikał w tą godną pogardy i politowania masakrę, którą im urządzili naziemcy. Moje polecenia zostały zignorowane, plan ataku zignorowany i wreszcie to, że mieliśmy działać razem. Nie dość, że uderzyli pierwsi ginąc masowo, to obrazili mnie i mą pozycję. Dziwuję się, że nie ściąłem tego chłystka który dowodził tą... armią. - Chciał powiedzieć co innego, ale ugryzł się w język.
Tytuł: Odp: Podmrok - Poza fabułą.
Wiadomość wysłana przez: Quenthel Baenre w Maj 17, 2015, 19:20:56
Jeden z węży wystartował równolegle z jej myślą i sieknął go przez twarz. Nawet nie mrugnęła, gdy Tossun zachwiał się i upadł na jedno kolano. Nigdy nie opadał na dwa, chyba że tego wymagano. Jednak dobrze go wychowała. W środku skinęła uznaniem głową. Teraz czas na Matkę Del' Armago. Popatrzyła na Nią i zauważyła drżenie jej ramiona i zaciśnięte  dłonie, na sukni. Więc bała się, cóż Ci co się boją giną. Każdy mały drow to wiedział. I znowu syk przeszywanego powietrza, Matka Del' Armago nie wytrzymała tak jak jej syn. Krzyknęła, gdy wąż smagnął ją po ramieniu i ręce. Także wylądowała na kolanach, starając się zachować resztki godności. W końcu była z drugiego domu, a nie z jakiegoś plebsu Menzoberanzan.
-Oboje wiecie, za co te blizny będą wam towarzyszyć. Co prawda jednej osobie zdecydowanie krócej, chyba że będzie potrafiła się porozumieć.
Wzrok Quenthel spoczął na kobiecie, wyczekujący odpowiedzi.
-Tak Matko Przełożona, mistrzyni Arach Tinilith.
Tytuły posypały się szybko, wyśpiewane w zadowalającym tępię, głos zadrżał jej dwa razy. Aż dwa. Wąż przeciął powietrze i zatrzymał się przy jej karku.
-Świetnie.
Odwróciła wzrok na swojego syna i zamilkła, kontemplując kolejne słowa w ciszy. Wszyscy znali prawdę, więc i po co było pytać Go o dokładniejszy raport. Kącik jej wargi poszybował w górę, na jedynie pół sekundy, gdy trzeci wąż, z jej bicza uniósł się i syknął cicho w jej umyśle.
Biczowanie moja Pani, ssssssspraw proszę mi tę przyjemność prosssssssszę....
Węże były jej osobowością, to co mówiły, kryło się w jej najgłębszych zakamarkach umysłu.
-Co zdobyliście?
Pytanie, które było pozornie niezobowiązujące. Tylko pozornie.
Tytuł: Odp: Podmrok - Poza fabułą.
Wiadomość wysłana przez: Fenris w Maj 17, 2015, 19:31:56
I teraz się dopiero zaczynały prawdziwe schody.
Bo.. bo nie zdobyli niczego, co tak naprawdę było warte tak zorganizowanego zachodu.
Język drgnął mu niechętnie, aczkolwiek powiedział co powiedzieć miał.
- Prócz spalenia miasteczka i zrabowania przyziemnych drobnostek dla kupców, to praktycznie niczego. - Cedził słowa, dalej spoglądając na ruchomy bat matki.
Oczywiście na tym się nie kończyło, wiedział, że zhańbił by ją tylko. Wyprawy łupieżcze były prowadzone na celu wzbogaceniu się domów i powiększania zawartości ich skarbca.
Jak nie, zostawały ostateczne kryteria i zagrywki.
A byli nimi niewolnicy. O ile w ogóle..
- Mamy za to nieco naziemców. Żywych i w znośnym stanie. Sądzę, że przypasują do cichej służby. Zawsze pozostaje arena i zamtuz.
W tym przypadku, to nie spodziewał się wielu gladiatorów. Kobiet było tylko parę, a by trafić do cichej służby, trzeba przetrwać mękę jaką jest kastracja, wycinanie języka i kilka zabezpieczeń magicznych. Tym samym to też dobrze nie wróżyło i nie było niczym obiecującym. Ale jednak.
Gdy skończył, po prostu oczekiwał kolejnego ciosu.
Kwestia przyzwyczajenia. Od zawsze, na zawsze.
Jak nie teraz, to potem. Dobrze, że wyuczono w nim cierpliwości i samozaparcia.
***
**
*
Po tym jak rozkazano się wszystkim rozejść, ludzie Tossuna nie kwapili nawet przystąpić do podziału łupów.
Bez słów zgarnęli towary i ludzi.
Oczywiście te gnidy z Del' Armago nie zrobiły nic w celu zatrzymania ich.
Jeszcze nie chcieli ginąć.
Jeszcze.. to kwestia paru godzin.
Wiedział o tym każdy. A oni? Oni byli po prostu za młodzi i głupi.
Tytuł: Odp: Podmrok - Poza fabułą.
Wiadomość wysłana przez: Quenthel Baenre w Maj 17, 2015, 19:49:15
-Gratuluję porażki, której kara, będzie adekwatna do poczynionych szkód, Tossun'ie, Pierwsze Ostrze, synie mój.
Odwróciła wzrok od Niego, zastanawiając się chwilę. Niechętnie wysłuchała tego co wysłuchała i spojrzała na niego odrobinę znudzonym spojrzeniem. Nie usłuchał jej, nie przywiózł nic cennego. Zhańbił swój dom, Jej i Jego dobre imię, a do tego przez Niego, sojusz z domem Del' Armago został zerwany. I żadnych korzyści z tego. Popatrzyła na Matkę Del' Armago, która już zdążyła podnieść się z ziemi, krew ściekała po jej ręce, barwiąc jej suknie i posadzkę. Ale na twarzy kobiety nie było widać bólu, dobrze, jednak Del' Armago mieli jakiś honor. Nawet nie patrzyła na syna, gdy bicz, tym razem bez najmniejszego odgłosu pofrunął w jego stronę. Trzy różne węże uderzyły w niego, wcisnęły się pod zbroje i przedziurawiły go w dwóch miejscach. Oba przedramiona, trzecia głową węża smagnęła go po karku. Dreszcz rozkoszy przeszedł przez jej mahoniowe ciało, potrząsnął ciałem pod czarnym odzieniem i uciekł. Nie złamała karku syna, Quenthel wiedziała jak trafić, by jeszcze nie zabić. Patrzyła cały czas na reakcję Del' Armago, w której oczach pojawiły się iskierki zadowolenia, gdy zerkała w stronę Tossuna. Nie na długo, spokojnie. Już wkrótce jej syn będzie ją gwałcił, bądź podrzynał gardło. Bo tylko tym będzie mógł się odkupić za porażkę. JEJ SYN PONIÓSŁ PORAŻKĘ. Zacisnęła wargi i w końcu rzekła.
-Czy masz coś jeszcze do powiedzenia Tossun'ie?
W końcu popatrzyła na syna. Nie była zawiedziona, i tak ród Del' Armago musiał w końcu zginąć. Zbytnio się ostatnio rozzuchwalił.
Tytuł: Odp: Podmrok - Poza fabułą.
Wiadomość wysłana przez: Fenris w Maj 17, 2015, 20:01:29
- Jestem ostrzem w ciemności i zgubą twych wrogów. - Wycharczał tylko, starając się zachować opanowanie na twarzy.
Nie ugnie się.
Nie wykaże słabości i nie pozwoli sobie na jęk przy tej dziwce. Nie teraz. Najlepiej nigdy.
Pierwsze Ostrze uniosło się z ziemi, znów klęcząc na jednym kolanie.
Nigdy nie zapomni jej nauk dotyczących braku ukazywania słabości. A.. a była wyjątkowo "utalentowanym" nauczycielem.
Strużka krwi która pociekła z kącika jego ust, chyżo znikła za kołnierzem pancerza i szatą.
Przełknął cicho ślinę i tym razem nie wbił spojrzenia w bat matki.
To w oczy Matki Del' Armago spojrzał. W tym ostatecznym geście pogardy i uzasadnionej groźbie.

Była niczym.
Urodziła się słaba i tak też zdechnie.
Niemal nie powstrzymał uśmieszku zadowolenia, wiedząc, że matka świetnie wie co teraz sobie myśli.
A niech sobie wie. To dla niej potoczył grę w ten, a nie inny sposób.
I nie ważne jak go umęczy, musiała docenić owy fakt.
A jak nie.. to wolał nawet nie myśleć.
Tytuł: Odp: Podmrok - Poza fabułą.
Wiadomość wysłana przez: Quenthel Baenre w Maj 17, 2015, 20:12:50
Węże powróciły na miejsce. A ona sama wstała i wyprostowała się.
-Idź Mez'Barris Armgo. Zwołuję Radę Ośmiu, twierdząc iż tej nocy Ród Del'Armago, co do jednego przestanie istnieć.
Kobieta Del'Armago zbladła, jednak tylko złożyła ukłon. Do samej ziemi i wyszła, wolnym, majestatycznym, jak na kobietę, która ma umrzeć za kilka godzin, krokiem. Opuściła salę i ruszyła, aby zebrać resztki tej swojej zbieraniny. Quenthel przez chwilę jeszcze stała wyprostowana, czekając aż drzwi się zamkną, a gdy to zrobiły...Usiadła i popatrzyła na swojego syna.
-Podejdź bliżej, bym mogła zobaczyć ile jeszcze Ci rozumu zostało. Nie rzeknę więcej niż powinnam, a tym razem dobrze radzę wysłuchaj mnie.
Zmrużyła oczy, iskierki furii zadrgały w jej czarnych oczach.
-To co zdobyłeś obróć w pieniądz, nie ośmieszaj rodu Baenre do końca. A także, słyszałeś moje słowa. Dom Del' Armago ma przestać istnieć. Do końca, co do jednego służącego z ich rodu.
Wychyliła się w przód, a węże nerwowo zasyczały, jakby grożąc, że kolejny raz mogą wbić się w Jego ciało. Popatrzyła po jego ranach i odprawiła gestem.
-A teraz znikaj mi z oczy, a pojawisz się przed nimi gdy Del' Armago  wyginą, ni wcześniej, ni później Synu.
Tytuł: Odp: Podmrok - Poza fabułą.
Wiadomość wysłana przez: Fenris w Maj 17, 2015, 20:39:25
Pozbierał się z kolan i spojrzał na nią.
Może nie tyle co w oczy, co po prostu popatrzył.
Padło kolejne polecenie i kolejne polecenie zostanie spełnione. Nie było co strzępić języka i bardziej jej wyprowadzać z równowagi.
Bez słowa się obrócił i wyszedł, nie tamując nawet dłonią krwi, co nad wyraz chętnie opuszczała jego ciało z obu ran.
Nie były płytkie, ale i nie takie, coby zaraz świat się walił.
A nawet jeśli, to i tak duma nie pozwalała mu się tym przejmować.
Opuścił pałac.
***
**
*
Dołączywszy do swoich dowódców, nie musiał nawet wydawać poleceń.
Od razu poprowadzili go do kwater, spoglądając dziwnie na jego rany. Wiedział doskonale, że najchętniej by sami go dorżnęli.
Najchętniej.. ale brakowało im jednego. Jaj.
Zbył miłą myśl i popatrzył po towarzyszących mu wojownikach.
- Co z jeńcami? - To oni byli chyba najcenniejsi.
Chociaż sam nie wiedział, Lolth sama wie co siedziało w głowach tym pokręconym kupcom. Raz potrafili zapłacić grosze za coś, co robiło wrażenie, a za jakiś chłam nie żałować
pieniędzy i innych towarów na wymianę.
Niewolnikami mógł się jeszcze zająć. Sprawę łupów pozostawiał zawsze podkomendnym.
Byli zresztą do tego przyzwyczajeni. Niechętni, acz nie ważyli się przeciwstawić.

Miał parę godzin na ogarnięcie się w mieście i obeznanie niewolników.
Jako takie, nie miał ochoty poznawać bliżej tych paru ścierw przez najbliższe parę godzin.
Po prostu ocenić czy nadadzą się do czegokolwiek..
Zostali zwołani na jeden z placyków koło koszar. W równym rzędzie ustawieni i skutecznie uciszeni.
Miast zająć się ranami, dać odsapnąć ciału i umysłowi, wyszedł na zewnątrz. Dostał polecenie, a im szybciej je wykona, tym szybciej będą odprawieni do końca.
Niedbale spoglądał na naziemców.
Paru ludzi, elfów i chyba krasnali.. czy czegoś równie brzydkiego. Głowy nie da.
Stali nieruchomo, nie kryjąc przerażenia. A może? Jeśli nawet, to nie wychodziło im to za bardzo.
Westchnął, czując zimno ciągnące od ran i przeszedł się przed szeregiem niewolników raz jeszcze.
Parę elfek zwracało uwagę na pierwszy rzut oka.
Ludzie nadadzą się na arenę, a reszta..
- No dalej, skurwysyny! - Warknął jeden z niewolników, w którym dało się poznać coś między krasnalem, a niziołkiem. - Dalej! W rzyć chędożone bękarty pająka!
Nie było osoby która by zrozumiała jego mowę.
Od tego mieli tłumaczów, którzy i tak wzbudzali jeno pogardę. Bo na co komu znać język kogoś, komu się go z reguły obcinało?
To niskie ścierwo nie mogło oczywiście o tym wiedzieć, bo wychynął z szeregu, machając dziarsko przy tym pięściami.
Taak, nie był skuty. Bo i po co? Szkoda kajdan, a woleli wpoić za wczasu im wiedzę, że mogą sobie próbować uciekać do woli.
I jak widać, czasem zdarzały się iście ciekawe przypadki.

Tossun wykrzywił usta w paskudnym grymasie i stanął przed wciąż warczącym bytem.
Cokolwiek to było, widziało, że ma przed sobą ciężko rannego. I poczuło się przy tym pewniej.
Jak się nie zamachnął pięścią na elfa, jak nie wymierzył ciosu..
Świst, chwila ciszy i głośne wycie. Oraz chichot z wielu, wielu gardeł.
Istotka wyła i miotała się, trzymając jedną ręka za trykający posoką kikut.
Drowy nie szczędziły pogardliwych komentarzy i zakładów, jak szybko to coś się wykrwawi.
Sam Tossun po prostu schował ostrze i pozwolił dogorywać naziemcowi.
Raz jeszcze obiegł wzorkiem szereg niewolników i splunął, przywołując gestem ręki jednego ze swoich ludzi.
- Reszta się do czegoś nada. Kiedy indziej się im przyjrzę bliżej, a tymczasem do cel z nimi. - Nie musiał mówić nic więcej.
Rozkaz wykonano bez zbędnego mitrężenia.
A potem ich odwołał. Do domów, życia.. i czegoś tam jeszcze.
Nie dbał o to w najmniejszym stopniu. Mieli służyć. To wszystko.
Jego głowę zajmowało co innego, inna rozpustna myśl.
Myśl, która podpowiadała mu, że za kilka godzin skończy się debata.
A on poprowadzi oddziały swej Matki na tą zbieraninę nieudaczników, kurew i istot, co nie ujrzą niczego prócz swej krwi na posadzce.
Tytuł: Odp: Podmrok - Poza fabułą.
Wiadomość wysłana przez: Quenthel Baenre w Maj 18, 2015, 14:40:00
Cisza, jak zawsze panowała w Pałacu. Krok za krokiem, jak reszta Drowów niesłyszalna, Matka Przełożona szła korytarzem, ku jednym z większych drzwi. Suknia ciągnęła się za nią, nie krępując zarazem ruchów. W końcu to Ona sama ją zrobiła. Jej godło. Szła dalej, a węże, owinięte dookoła Jej lewego przedramienia spały. Podobnie jak część umysłu. Bo jakżeby inaczej ta druga pracowała na wysokich obrotach. Zwolniła, by odgarnąć włosy i zmrużyć ciemne oczy.
-Lolth dopomóż.
Rzekła twardym głosem, a drzwi ustąpiły pod jej spojrzeniem
Weszła do sali, która zajmowała całą wielką jaskinię, stalaktyty i stalagmity łączyły się w niej, w kolumny, podpierające strop. Gargulce patrzyły na nią, swymi kamiennymi oczyma, oceniając Ją. A zimne pyski szczerzyły się w grymasie pogardy. Sama z chęcią by taki przybrała gdyby nie to, że jej oczom ukazało się siedem kobiet. Siedem par oczu zwróciło się ku Niej. Sala była okrągła, stworzona rękami Drowów. Przez nich, w stalaktytach stworzono misterne rysunki i ozdoby, które świeciły, tak by nie ranić oczy panów, którzy je stworzyli. Ciemność zionęła w jej stronę swoim zapachem i owinęła się w okół niej. Prawie jak w domu, prawie gdyby nie to stado siedmiu harpii.
-Witam zgromadzenie.
Spokojny, mocny głos, wydobył się z jej ust, a jeden z węży na jej ręce się poruszył.
-Chcą krwi twego Syn.
-Czemu?
-Chcą krwi prawdziwego samca.
-Nie dostaną jej.
-On jest Ssssssammm.
-Jest.
Drugi wąż dołączył się do rozmowy.
-Del' Armgo boją się. Ona ssssssię boi.
-Ma czego. Zamilknijcie teraz.

Zmrużyła oczy, gdy szła na swoje miejsce, gdzie stało Jej krzesło. U góry stołu, ułożonego w znak Pajęczej pani Lolth.
-Jak was poinformowano, dzisiaj w nocy umrze jeden z domów.
Spojrzała na twarze kobiet. Starsze, młodsze, piękne i mniej piękne. W Podmroku tylko plebs był brzydki. Usiadła w końcu, co oznaczało, że reszta także może. Znowu wszystko działo się w zupełnej ciszy.
-Pani, one pozwolą.
-Muszą.
-Ale jeżeli Tossun poniesie porażkę.....
-Nie waż się nawet o niej mówić. Jeżeli poniesie porażkę, to to będzie jego....i moja ostatnia rzecz w życiu.

Węże znowu umilkły. Czysta, niezmącona cisza panowała dookoła Niej, jak i w niej samej. Kobiety siedziały wyprężone jak struny, tylko ona opanowała do końca trudną sztukę udawanego rozluźnienia.
-Moje słowo się rzekło i takoż dzisiaj w nocy Dom Del' Armgo zostanie unicestwiony przez dom Baenre. Jeżeli takoż się nie stanie, inne domy mają pełne prawo zniszczyć ród Banrae. A także rozpocząć walki co do domu, który miałby rządzić.
Patrzyła przed siebie, by przy tych słowach przejść wzrokiem po Matkach. Wszystkie chciały być wyżej, wszystkie chciały rządzić. Małe, głupie suki, wykrzywiła się w myśli. Nie to, że zamieniłybyście nasze ziemie w burdel, to jeszcze bogactwa by wam się zachciało.
-Czas na wasze słowo, drogie panie.
Jak zawsze, to na najstarszą, zaraz po niej, najważniejszą Matkę spojrzała. A że też była to pobladła, Matka Domy Del' Armgo to cóż zrobić. Przełknęła ślinę, a gdy wszystkie zebrane panie się na nią popatrzyły, wstała i przemówiła.
-Twe słowo jest zgodne z Naszym prawem i tak też się stanie. Niech ta Która chce się sprzeciwić wyrzeknie swe słowo teraz, bądź zamilknie na wieki.
Chwila przerwy. Cisza dłużyła się, a Quenthel zauważyła, że trzy Matki poruszyły się lekko. Więc tutaj mamy następne bitwy. Niezauważalny cień uśmiechu przebiegł jej przez twarz.
-Dzisiejsza Noc okaże się zgubieniem dla jednego, bądź obu Domów. Niech się stanie z życzeniem i wolą Lolth.
Matka Del' Armago usiadła z powrotem i pobladła.
-Świetnie, więc i takoż naszą radę można uznać za zakończoną. Niech Lolth nad nami czuwa.
Quenthel wypowiedziała te słowa i podparła podbródek dłonią. Matki wstały, ukłoniły się jej zimnym, czarnym oczom i wyszły. Została sama, jak zawsze. Samotność tylko nie mogła jej zdradzić. Oparła się z cichym westchnieniem i spojrzała na znak Lolth, w niemej modlitwie.
***
**
*
Wysoki Drow, zakuty w ciemną zbroje, jak znikąd zjawił się przy Tossun'ie.
-Pozdrowienia od Matki Przełożonej, Pierwsze Ostrze. Rada zakończyła się przed paroma momentami. Matka rzecze, iż z pomocą Lolth masz dzisiaj kroczyć ku chwale Domu Baenrów, a być nie poniósł porażki przesyła Ci swe błogosławieństwo od samej Lolth. Krocz ku chwale Domu Baenre.
Ukłonił się, nie patrząc mu ani na chwilę w oczy i odszedł. Do swojej pani, by wrócić i znowu wykonać to co mu będzie kazano.
Tytuł: Odp: Podmrok - Poza fabułą.
Wiadomość wysłana przez: Fenris w Maj 18, 2015, 20:07:55
Od ciszy się zaczęło i na ciszy skończyć miało.
Jednak do końca była jeszcze daleka droga, a wyjątkowo nie będzie należała do tych, które przechodzi się w milczeniu.
Każdy z nich to wiedział. Każdy. Młodzi, starsi. Weterani i Junaki.
Wypracowali w sobie sztukę łgania tak wysoko, że mózg się mógł zlasować.. choć teraz nikt nie potrafił w sobie odnaleźć kłamstwa które skreślało strach który czuli.
Autentyczny strach. Niekiedy przerażenie.

Popatrzył swobodnie ze swego jaszczura po maszerujących szeregach i raz jeszcze posmakował ową niesmaczną myśl.
Strach. Taak, to nie ujma w tym przypadku.
To honor. I chwała.. o ile przetrwają wystarczająco długo, by posmakować jej jakże ulotny smak.
Maszerowali dalej i dalej, prosto poprzez miasto.
Strach przed zgubą własnego domu i Matki.
To lepiej brzmiało. I nie było kłamstwem.
Było realium. Jeszcze ulotnym, jeszcze samą myślą. Jeszcze.

- Twoje rozkazy? - Pytanie padło dopiero po masowym ustawieniu się.
Nie było sensu przesyłać posłańców do podgrup uderzeniowych, więc stali w równych szeregach.
Stali. A przed nimi stał pałac. Rzekomo cichy i wyludniony.. wiedzieli, że gdy tylko ruszą, posypie się masa zatrutych bełtów, pocisków i innego zabójczego tałatajstwa, nie wspominając o samych magach i kapłankach.
Jednak to nie owy fakt był zmartwieniem.
Zmartwieniem było, że rana coraz bardziej deprawowała jego ciało.
Obiecał sobie, że nie okaże słabości i nie miał zamiaru. Nie dał sobie nawet wydobyć jadu węży z ciała.
Przemógł ból i przełknął ślinę... Quenthel doskonale wiedziała, że zadając mu cios, sama też go zaleczy, bo syn w innym wypadku tego nie uczyni.
Jeśli coś miało pójść nie tak, to tylko z jej woli. Reszty był pewny.
Ta kurwa z drugiego rodu pozna smak cierpienia jeszcze dziś. I sama Lolth poczuje dreszcze gdy dorwie tą małą..
- Panie?
Znów się zamyślił.
Zaklął pod nosem i spojrzał w oczy jednego ze swych najstarszych dowódców. To z nim ukończył szkołę miecza i akurat do niego miał szczątkowe zaufanie.
- Rozkazy? Tylko jeden. - Oboje go znali.
Bo nie było sensu wydawać innych, niż ta jedna jedyna komenda. Mieli tam wejść, sforsować wrota i zmasakrować wszystkich. WSZYSTKICH.
I tak też się na Pająka stanie!

Miecz wyjął nieśpiesznie, drugą rękę przykładając do dalej broczącej krwią rany. Splunął czarną krwią i wyszedł przed cichy szereg.
Akurat tak, że już spokojnie mogły go sięgnąć bełty wroga.. nie zrobiły tego jednak.
Aż dziw, on sam by strzelał gdyby od tego miało zależeć przetrwanie. Ale no tak, mieli ten swój honor.
Do rzyci z nim..
Miecz świsnął w powietrzu gdy go uniósł.
Wszystko po prostu zamarło. Zamarło w oczekiwaniu na może jego ostatnią komendę.
A gdy zapadła, Miasto Pająka raz jeszcze przypomniało sobie o braku ciszy.
Z tysiąca gardeł wydobył się ryk tak głośny, jakby samo sklepienie chciał powali.
- Rąbać kuuuuurwich synów! - Krzyknął, zapominając totalnie o dowódczym takcie.
Oderwał rękę od tej pieprzonej rany i wyrwał sztandar swego domu od jakiegoś chłystka.. a potem miecz opadł.
I zaczęło się.
Tossun, Pierwsze Ostrze dał rozkaz do frontalnego szturmu.

Na raz posypało się strzał, bełtów i włóczni. Zewsząd rozległy się skowyty gdy oba szeregi się zwarły, po dotarciu na plac Del' Armgo.
Zaczęło się.. zapach krwi i spaczonej magii.
Tytuł: Odp: Podmrok - Poza fabułą.
Wiadomość wysłana przez: Quenthel Baenre w Maj 18, 2015, 21:01:12
-Zaczęło się Pani.
-Tak.
-Jest sssssssłaby.
-Nie jest, poradzi sobie.
-Trucizna go powolnie wyniszcza.
-Ma moją krew w swych żyłach.
Warknęła, mając dość syczących głosów, które natychmiast po tym ucichły.

Stała na tarasie, wielkim jak okiem sięgnąć i patrzyła na to co rozgrywa się w oddali. Słyszała okrzyk, nie popierała go. Jednak to co zrobił jej syn....Paskudny, wredny uśmiech pojawił się na jej twarzy, a w sercu poczuła ukłucie dumy. Jednocześnie poczuła wszechogarniające zimno.
-Głupia, po co żeś mnie przyzywała tymi błahymi modlitwami?
Odezwał się głos w jej głowie, a sama poczuła jak pada na kolana. Całym ciałem wstrząsnął dreszcz.
-Pani, chwała dla mego syna. Ruszył do boju, dla Twego imienia.
Starała się by jej głos był twardy. Mimo bólu jaki czuła. Chwila ciszy i dziki śmiech.
-Zatrułaś go głupia, boisz się że nie przeżyje. Odpowiadaj.
-Tak Pani.
Znowu cisza, długa, nadzwyczaj bolesna. Ale czekała, nie odważyła się powiedzieć czegokolwiek.
-Ma moje błogosławieństwo Quenthel. Wiesz co masz robić. Ale pamiętaj, że ja też kiedyś przyjdę, byś odpłaciła mi za przysługę.
-Tak Pani.
-To dobrze, a teraz czyń, co czynić należy.

Ciało palił ból, jednak nie straciła zupełnie zmysłów. Podniosła się i wyrzuciła ręce ku górze, krzycząc kolejne słowa. Jej ciemne oczy pobielały na sekundę i znowu stały się czarne. Błogosławieństwo Lolth spłynęło teraz na jej syna w pełni swej mocy. Niech zdobędzie chwałę dla swego Domu. Dla Siebie, Jego Matki i dla Rodu Baerne.
Tytuł: Odp: Podmrok - Poza fabułą.
Wiadomość wysłana przez: Fenris w Maj 19, 2015, 14:21:57
Weszli jak klin..
Przynajmniej przy pierwszej fazie.
Szał, podniecenie i strach. Pchnęły ich na skraj tego, co nieznane nawet im. Po prostu uderzyli.
Pierwszy szereg wroga został wręcz zmieciony. Broń, pancerze i ciała. Wszystko zachrzęściło o siebie w tym żywym i wulgarnym tańcu.
Nim przeciwnicy oddali pierwszą salwę, atakujący zdążyli zająć jako tako osłonięte pozycje wśród zdobień pałacyku Del' Armgo.
Trupy szły równo, niemal łeb w łeb. Jednak to Baenre zdobyli początkową przewagę.

On sam zaślepiony krwią, parł naprzód, ciągle na czole pierwszego szeregu. Nic w tym bohaterskiego.
Rozsądny dowódca dałby odwalić robotę innym. Nie tym razem. Nie dlatego, że honor nakazywał walczyć, a dlatego, że zwyczajnie tymi skurwielami pogardzał.
Ślubował sobie zniszczenie ich rodu i ślubów miał zamiar dopełnić.
I tylko to krążyło mu po głowie, nawet teraz, gdy jego miecz z paskudnym mlaśnięciem rozpłatał głowę jakiegoś junaka.
Mózg i parująca krew trysnęły na wszystkie strony, ochlapując walczących na około. Wyrwał ostrze z drgającego jeszcze ciała i usunął się przed kolejnym przeciwnikiem.
I tak w kółko.
Nie wiedział czy to ból tak zelżał, czy rana już do tego stopnia zdrętwiała i wykrwawiła się, że nie czuł prawie nic.
Rąbał, rąbał i rąbał..

A potem przyszło forsować drugą kondygnację pałacu wroga.
I tu pojawiły się pierwsze.. komplikacje.
Zaklęcie przed którym w ostatnim momencie uchronił się za kolumną, rozniosło niemal cały pierwszy szereg.
Ręce, nogi, głowy i strzępy spalonego ciała rozbryznęło w każdą stronę.
- Maaaag!
Ryknął ktoś, nim magiczny pocisk nie posłał go w ramiona Lolth.
Chyba każdy zauważył. Chyba..
Im więcej wojowników wbiegało na drugie piętro, tym większa ilość wstrząsów nim ponosiła.
Skurwysyn, wykorzystywał to, że stoją masowo.
- Staaaać! Zabraniam wam ginąć jak bandzie idiotów! - Ryknął, zerkając zza kolumny.
Ano.. stał tam. W rozpoznawalnej szacie i z uśmieszkiem na ustach.
Przeanalizował nerwowo sytuację. Wąski korytarz i mag bojowy.. szlag.
A potem nadeszło olśnienie.
- Dawać no jaszczura!
Każdy zrozumiał. I każdy tłoczący się za kolumnami zachichotał paskudnie.
Jaszczury na których jeździli, w większości przypadków były za szybkie by mag mógł po prostu wycelować i trafić.
Więc gdy puszczono rozszalałą bestię wąskim korytarzem, owy Mag nawet nie zaczął układać zaklęcia. Po prostu wycofał się.. przed zwierzęciem i kolejnymi szeregami mknącymi wprost za nim.
Kolejna kondygnacja padała pod ciosami ich mieczy.
I tak do skutku przez kilka najbliższych godzin.

Kolejny rubikon pokonali, gdy przerąbał się do sali głównej.
Wszystko tu było cichsze, walki toczono na dole, a grube ściany robiły swoje.
Stała tam, gdy wszedł chwiejnie. Krew kapała z setek ran, a jad znów przybrał na sile. Za dużo się ruszał.. splunął krwią i uniósł dumnie głowę.
Wyprostował się i spojrzał na tron. I na nią.
Siedziała tam. Piękna, dumna i z pozoru bez skazy strachu w oczach.
A jednak doskonale wiedział, że to koniec. Ona też to wiedziała.
Ilość obrońców malała, topniała pod sztosami ich paskudnych ostrz.
I nic już tego nie miało zmienić. Dlatego nie wahał się przed sięgnięciem po bat.
Jego dwóch przybocznych, tych szkolonych do walk z kapłankami i magami, od razu się zajęło obstawą Matki przełożonej. Z powodzeniem.
Gdy pochwycił skórzane narzędzie zadawania męki, po prostu podszedł do tronu.
Usta jej drżały, a oczy raz to kipiały furią, a raz lękiem.
Nie miał żadnej litości.

Bat przeszył powietrze, chyżo oplatając się na około jej szyi z wprawą i gracją.
Szarpnął tak, że zleciała z podwyższenia i zaryła potężnie w ziemię. Skuliła się momentalnie, unosząc dziwnie na łokciach.
Skrzywił się na ten widok z zadowoleniem.
- Teraz to dziwko nawet nie walczysz, hm? - Mruknął ciężko.
Nie odpowiedziała. Uniosła głowę i posłała mu dziwnie mało Drowie spojrzenie.
- D-daruj..
Bat na szyi zacisnął się jeszcze mocniej.
To miecz wypuścił z rąk na ziemię i przyciągnął ją do siebie.
Popatrzył w nerwowo rozedrgane oczy i bezceremonialnie cisnął ją na schody od podwyższenia.
Dopadł do niej zaraz po tym, momentalnie zrywając suknię z karku Matki przełożonej.
Jak obiecał... Tak też zrobi.
Poluzował pas od pancerza jak trzeba i przylgnął do niej tak, że jęk wyrwał się z kobiecych ust.
- Odejdź w zapomnienie. Teraz i na wieki..
Nigdy nie gwałcił na zabój. Uważał, że to uległość i słabość, choć teraz w ogóle się nie hamował.
Wziął ją jak zwykłą i tanią dziwkę. Dał ból i ostatki perwersyjnej przyjemności w życiu Drowa. A gdy doszedł nie plamiąc jej nawet kroplą nasienia, zwyczajnie wyjął nóż i poderżnął gardło.
Ciało zadrgało spazmatycznie, miotając się po ziemi dziwnie.
Nagie, sponiewierane i zhańbione.
Lolth była z nimi.. Odrąbał głowę od korpusu trupa zaraz po tym.

I znów zapadła cisza.
Szeregi znów zmierzały do domu.
Jeno drgająca pika z głową Matki przełożonej przerywała ciszę, gdy to krew po niej skapywała w inne kałuże posoki.
Tytuł: Odp: Podmrok - Poza fabułą.
Wiadomość wysłana przez: Quenthel Baenre w Maj 19, 2015, 14:43:18
Wrzaski, wycia, a potem cisza. Dawno już zeszła z tarasu, a teraz szła korytarzem na tarasy, nad dziedzińcem jej domu. Uniosła rękę, by odgarnąć włosy i zobaczyła że ta drżała. Zatrzymała się zdziwiona i patrzyła na rękę, jakby w ogóle nie była jej. A ręka drżała, prawie niezauważalnie, ale drżała.
-Pani....
Cichy syk.
-Ssssssą już.
Kolejny wąż się odezwał.

Zamknęła oczy i odgoniła wszystkie myśli od siebie. Powoli spływało na nią opanowanie. Spojrzała ponownie na rękę, która znowu stała się niewzruszona jak kamień w Podmroku. Zmrużyła oczy i ruszyła dalej, pewnym i majestatycznym krokiem. O tak. Zwyciężyli, nie żeby spodziewała się czegoś innego. Wyszła na zdecydowanie mniejszy taras, niz poprzednio i popatrzyła na dziedziniec, gdzie schodzili się żołnierze, a na czele jej syn. Zmierzyła go zimnym wspomnieniem i czekał. Jej wzrok w końcu natrafił na to co czego szukał. Głowa Matki Del' Armgo nabita na włócznie. Oczy wywrócone do góry białkami. Dopiero teraz Quenthel diabelsko się wyszczerzyła.
Tytuł: Odp: Podmrok - Poza fabułą.
Wiadomość wysłana przez: Fenris w Maj 19, 2015, 14:52:39
Nie ukłonił się.
Cios buławą przestawił mu co najmniej dwa kręgi, więc nie było jak się zgiąć.
Oparł się ciężko na pice, gnąc minimalnie jedno z kolan.
Niech to szlag, w takim stanie przed matką.. przełknął całą dumę i uniósł na nią spojrzenie.
Nie dało się nie. Wyglądała.. zabójczo z tym swoim uśmiechem. Wyglądała tak, jakby miała ochotę zatańczyć na truchłach swych wrogów.
I nie, że mu to specjalnie przeszkadzało. Co miał zrobić, zostało zrobione.

Reszta schodziła się wolno. Połowa z nich ranna i zadowolona, a druga tylko zadowolona.
Dom Baenre znów ożył.
I nie widziło mu się, że miałoby się to zmienić w najbliższej przyszłości.