Maj 02, 2025, 04:24:17
Witamy, Gość. Zaloguj się lub zarejestruj
Aktualności: Forum SMF zostało uruchomione!

Na Szlaku Przeznaczenia Trwaj



Ostatnie wiadomości

Strony: 1 ... 7 8 [9] 10
81
BetaTesty / Odp: Podmrok - Poza fabułą.
« Ostatnia wiadomość wysłana przez Quenthel Baenre dnia Maj 17, 2015, 19:49:15 »
-Gratuluję porażki, której kara, będzie adekwatna do poczynionych szkód, Tossun'ie, Pierwsze Ostrze, synie mój.
Odwróciła wzrok od Niego, zastanawiając się chwilę. Niechętnie wysłuchała tego co wysłuchała i spojrzała na niego odrobinę znudzonym spojrzeniem. Nie usłuchał jej, nie przywiózł nic cennego. Zhańbił swój dom, Jej i Jego dobre imię, a do tego przez Niego, sojusz z domem Del' Armago został zerwany. I żadnych korzyści z tego. Popatrzyła na Matkę Del' Armago, która już zdążyła podnieść się z ziemi, krew ściekała po jej ręce, barwiąc jej suknie i posadzkę. Ale na twarzy kobiety nie było widać bólu, dobrze, jednak Del' Armago mieli jakiś honor. Nawet nie patrzyła na syna, gdy bicz, tym razem bez najmniejszego odgłosu pofrunął w jego stronę. Trzy różne węże uderzyły w niego, wcisnęły się pod zbroje i przedziurawiły go w dwóch miejscach. Oba przedramiona, trzecia głową węża smagnęła go po karku. Dreszcz rozkoszy przeszedł przez jej mahoniowe ciało, potrząsnął ciałem pod czarnym odzieniem i uciekł. Nie złamała karku syna, Quenthel wiedziała jak trafić, by jeszcze nie zabić. Patrzyła cały czas na reakcję Del' Armago, w której oczach pojawiły się iskierki zadowolenia, gdy zerkała w stronę Tossuna. Nie na długo, spokojnie. Już wkrótce jej syn będzie ją gwałcił, bądź podrzynał gardło. Bo tylko tym będzie mógł się odkupić za porażkę. JEJ SYN PONIÓSŁ PORAŻKĘ. Zacisnęła wargi i w końcu rzekła.
-Czy masz coś jeszcze do powiedzenia Tossun'ie?
W końcu popatrzyła na syna. Nie była zawiedziona, i tak ród Del' Armago musiał w końcu zginąć. Zbytnio się ostatnio rozzuchwalił.
82
BetaTesty / Odp: Podmrok - Poza fabułą.
« Ostatnia wiadomość wysłana przez Fenris dnia Maj 17, 2015, 19:31:56 »
I teraz się dopiero zaczynały prawdziwe schody.
Bo.. bo nie zdobyli niczego, co tak naprawdę było warte tak zorganizowanego zachodu.
Język drgnął mu niechętnie, aczkolwiek powiedział co powiedzieć miał.
- Prócz spalenia miasteczka i zrabowania przyziemnych drobnostek dla kupców, to praktycznie niczego. - Cedził słowa, dalej spoglądając na ruchomy bat matki.
Oczywiście na tym się nie kończyło, wiedział, że zhańbił by ją tylko. Wyprawy łupieżcze były prowadzone na celu wzbogaceniu się domów i powiększania zawartości ich skarbca.
Jak nie, zostawały ostateczne kryteria i zagrywki.
A byli nimi niewolnicy. O ile w ogóle..
- Mamy za to nieco naziemców. Żywych i w znośnym stanie. Sądzę, że przypasują do cichej służby. Zawsze pozostaje arena i zamtuz.
W tym przypadku, to nie spodziewał się wielu gladiatorów. Kobiet było tylko parę, a by trafić do cichej służby, trzeba przetrwać mękę jaką jest kastracja, wycinanie języka i kilka zabezpieczeń magicznych. Tym samym to też dobrze nie wróżyło i nie było niczym obiecującym. Ale jednak.
Gdy skończył, po prostu oczekiwał kolejnego ciosu.
Kwestia przyzwyczajenia. Od zawsze, na zawsze.
Jak nie teraz, to potem. Dobrze, że wyuczono w nim cierpliwości i samozaparcia.
***
**
*
Po tym jak rozkazano się wszystkim rozejść, ludzie Tossuna nie kwapili nawet przystąpić do podziału łupów.
Bez słów zgarnęli towary i ludzi.
Oczywiście te gnidy z Del' Armago nie zrobiły nic w celu zatrzymania ich.
Jeszcze nie chcieli ginąć.
Jeszcze.. to kwestia paru godzin.
Wiedział o tym każdy. A oni? Oni byli po prostu za młodzi i głupi.
83
BetaTesty / Odp: Podmrok - Poza fabułą.
« Ostatnia wiadomość wysłana przez Quenthel Baenre dnia Maj 17, 2015, 19:20:56 »
Jeden z węży wystartował równolegle z jej myślą i sieknął go przez twarz. Nawet nie mrugnęła, gdy Tossun zachwiał się i upadł na jedno kolano. Nigdy nie opadał na dwa, chyba że tego wymagano. Jednak dobrze go wychowała. W środku skinęła uznaniem głową. Teraz czas na Matkę Del' Armago. Popatrzyła na Nią i zauważyła drżenie jej ramiona i zaciśnięte  dłonie, na sukni. Więc bała się, cóż Ci co się boją giną. Każdy mały drow to wiedział. I znowu syk przeszywanego powietrza, Matka Del' Armago nie wytrzymała tak jak jej syn. Krzyknęła, gdy wąż smagnął ją po ramieniu i ręce. Także wylądowała na kolanach, starając się zachować resztki godności. W końcu była z drugiego domu, a nie z jakiegoś plebsu Menzoberanzan.
-Oboje wiecie, za co te blizny będą wam towarzyszyć. Co prawda jednej osobie zdecydowanie krócej, chyba że będzie potrafiła się porozumieć.
Wzrok Quenthel spoczął na kobiecie, wyczekujący odpowiedzi.
-Tak Matko Przełożona, mistrzyni Arach Tinilith.
Tytuły posypały się szybko, wyśpiewane w zadowalającym tępię, głos zadrżał jej dwa razy. Aż dwa. Wąż przeciął powietrze i zatrzymał się przy jej karku.
-Świetnie.
Odwróciła wzrok na swojego syna i zamilkła, kontemplując kolejne słowa w ciszy. Wszyscy znali prawdę, więc i po co było pytać Go o dokładniejszy raport. Kącik jej wargi poszybował w górę, na jedynie pół sekundy, gdy trzeci wąż, z jej bicza uniósł się i syknął cicho w jej umyśle.
Biczowanie moja Pani, ssssssspraw proszę mi tę przyjemność prosssssssszę....
Węże były jej osobowością, to co mówiły, kryło się w jej najgłębszych zakamarkach umysłu.
-Co zdobyliście?
Pytanie, które było pozornie niezobowiązujące. Tylko pozornie.
84
BetaTesty / Odp: Podmrok - Poza fabułą.
« Ostatnia wiadomość wysłana przez Fenris dnia Maj 17, 2015, 19:07:55 »
Długo ważył słowa nim raczył je wypowiedzieć.
Przy Quenthel, nie kryłby się za taktem i edyktem kultury i całej tej sieci szyderstw.
Kłamstwa, kłamstwa i kłamstwa..
Powstrzymał grymas na twarzy i spojrzał na bat matki, by nie patrzeć w same oczy.
Było to niewiarygodnym nietaktem przy osobach postronnych, tak jak ta kipiąca furią suka. Oczywiście nie powiedział tego na głos.
Powiedział coś innego, co było jedynie w ładne brzmienie ubrane.
- Polegli. - Powiedział i urwał, zastanawiając się co dalej. W końcu nie chciał jej dawać powodu do wyciągania z niego informacji. A wiedział, że wręcz uwielbiała to.
Więc gdy przemówił ponownie, postanowił do reszty pogrążyć i siebie i Del' Armago.
Jakim kosztem? Ano takim, że jeśli go nie zabije za bezczelność na miejscu, to druga z Matek zostanie upodlona do samiutkiego końca, a on, Tossun Baenre doprowadzi do ostatniej formy upadku tych naiwniaków.
- Polegli. Sami się przy tym prosząc o klęskę. Nie będę wnikał w tą godną pogardy i politowania masakrę, którą im urządzili naziemcy. Moje polecenia zostały zignorowane, plan ataku zignorowany i wreszcie to, że mieliśmy działać razem. Nie dość, że uderzyli pierwsi ginąc masowo, to obrazili mnie i mą pozycję. Dziwuję się, że nie ściąłem tego chłystka który dowodził tą... armią. - Chciał powiedzieć co innego, ale ugryzł się w język.
85
BetaTesty / Odp: Podmrok - Poza fabułą.
« Ostatnia wiadomość wysłana przez Quenthel Baenre dnia Maj 17, 2015, 18:51:01 »
Powieka nawet nie drgnęła jej, gdy zgiął się. Widziała jak nagle wszyscy powędrowali swymi oczyma, w stronę jej syna. Nawet Matka domu Del' Armago  popatrzyła na jej syna. Wzrokiem ociekającym nienawiścią. To co zostało z domu Del' Armago było wręcz zabawną garstką. Tossun, Ona i Matka Domu też o tym wiedziała. Więc koniec drugiego domu w Menzoberanzzan. Jeden z węży jej bicza, poruszył się, uruchomiony jej myślą, i przepełzł na drugą rękę. Uniosła ją do oczu, a wąż wysunął język przed jej twarzą.
-On wie.
Zasyczało.
-On chciał.
-Wiem.
-Del' Armago jest skończone, On chce ich skończyć.
-Wiem.

Jej oczy zmieniły się i powędrowały ponownie do Tossuna, a potem do reszty.
-Róbcie to do czego was stworzono.
W końcu przemówiła. Jak zawsze głosem nie przepuszczającym sprzeciwu. Głosem stalowym i ciemnym, jak mrok, który ich otaczał.
-Tossun'ie i Ty, Matko domu Del' Armago.
Spojrzała to na Nią, to na Niego.
-Za mną.
Warknięcie, gorsze niż jej normalny głos. Obróciła się i ruszyła z powrotem do schodów, szata szeleściła tak jak jej właścicielka chciała.
***
**
*
Usiadła na tronie, jak zawsze z wdziękiem. A oni milczeli. Tak jak im kazano. Usiadła, a węże oplotły się dookoła podłokietnika. Odgarnęła mlecznobiałe włosy i w końcu popatrzyła na Nich swoimi czarnymi oczami. Najpierw wpatrywała się w swojego syna. Długo, bardzo długo, jednak czas nie grał dla Niej roli, więc i dla nich nie powinien. A potem przeniosła swoje oczy na Matkę Del' Armago. I tu także wpatrywała się długo, bardzo długo, by w końcu przemówić.
-Co stało się z wojskiem Del' Armago?
86
BetaTesty / Odp: Podmrok - Poza fabułą.
« Ostatnia wiadomość wysłana przez Fenris dnia Maj 17, 2015, 18:35:43 »
- Niżej.
Dla zwykłego Drowa te słowa były w dalszym ciągu uwydatnianiem swej pozycji.
Niczym szczególnym i niezwykłym.
Od po prostu rozkazem i większym upadlaniem wojownika. Szczególnie tak wysoko postawionego jak on.
Dla zwykłego Drowa.. jednak to On był jej pierworodnym.
I to On już wiedział jak bardzo nieciekawie to się skończy.
Pozornie łagodna postawa Matki i spokój w głosie, krył coś, co wydrze mękę z jego ust. Doskonale wiedział jak to się skończy po ceremonialnej odprawie.
"Niżej"...
Przemógł się i zgiął kark w pełnym, królewskim ukłonie. Nawet on wolał nie przeginać.
Pewniakiem było, że w razie utraty przez nią cierpliwości, może i na widoku zrobić z niego miazgę. Niech dzięki będą Lolth, że Matki Przełożone tak rzadko miały
potomstwo męskie.

Gdy Tossun oddał pełny pokłon, poczuł na sobie wszystkie spojrzenia. I swoich ludzi, niedobitki Del' Armago, elity i obu Matek.
Stały tam, górując nad żołnierzami posępnie.
Czekał. Cierpliwie, bez jakichkolwiek oznak życia i bytności.
Jedyne co się nie zmieniło, to zadowolenie z samego siebie.
Jak sobie obiecał, tak też zrobił. Del' Armago było niemal skończone. Po utracie takiej ilości nowych.. jak przeżyje najbliższe godziny, osobiście poprosi o poprowadzenie
oddziałów swego domu na te nic już nie znaczące ścierwa.
A.. Matka Przełożona która stała obok jego rodzicielki, doskonale o tym wiedziała.
I gdyby wzrok mógł zabijać, jej spojrzenie jak nic zgniotłoby go na miejscu.
87
BetaTesty / Odp: Podmrok - Poza fabułą.
« Ostatnia wiadomość wysłana przez Quenthel Baenre dnia Maj 17, 2015, 17:57:53 »
-Nie wykonał rozkazu.
Syczący głos wydobył się z krzywego pyska, stalowego węża. Reszta zasyczała zgodnie, wystawiając ostre jak brzytwa języki. Kobieta odgarnęła białe, jak mleko od rothów włosy i milczała dalej.
-Nie wykonał...
-Słyszałam.
Jej głos zadźwięczał jak stal, a węże zwinęły się bliżej siebie, czekając na to co zrobi. Ona natomiast, jedynie podparła podbródek dłonią. Łokieć opierał się o poręcz Tronu. JEJ TRONU. Zmrużyła oczy, co samo w sobie już mogło zabić, jednak nie zabiło nikogo, ponieważ i na szczęście nikogo aktualnie przy niej nie było. Węże poruszyły się i część oplotła się dookoła jej drugiej ręki, chłodna powierzchnia była podniecająca. Na jej wargach, ubarwionych na czarno, zagościł uśmiech. Krwiożerczy i sadystyczny.
~Podniecenie rosło z każdym uderzeniem bicza i głów stalowych węży. Przestała, gdy ciało drowa opadła bezwładnie na ziemie....I zaraz znowu zaczęła. Krew tryskała sprawiając coraz więcej przyjemności. Poczuła jej krople na twarzy i jęknęła z rozkoszy. Ciało podrygiwało z każdym ciosem. Jeszcze, jeszcze, jeszcze.~
*Wyprostowała się, wstając. Czarna suknia, ciemniejsza od  panującej ciemności Podmroku zaszeleściła na jej życzenie. Kolejny pokaz przed oczami i uszami ścian. I ruszyła, schodami schodząc z piedestału, ale nie, spokojnie, to nie była żadna alegoria, Tron zawsze pozostanie Jej. Wrota otwarły się, a ona stanęła w nich, przenikając mrok.
-Powiedźcie Matce Del' Armago, że może do mnie przyjść.
Głos jak bicz, przeciął powietrze i trafił w dwójkę strażników z Melee-Magthere. A Ona sama wróciła na swoje miejsce, czyli Tron Matki Przełożonej, Tej Do Której Lolth Przemawia. Poprawiła jedwabny rękaw i znowu podparła podbródek ręką. Czekając, a węże syczały. Ich języki mówiły, kolejno to co ją interesowało. A interesowało ją wiele rzeczy, zwłaszcza to, czy dawne rany Tossun'a się zagoiły.
***
**
*
A teraz Tossun zginął kark przed Nią i Matką Del' Armago. Węże sprawnie owinęły się dookoła jej ręki i tam trwały nieporuszone. Jakby nieżywe. Zgubna ułuda, były bardzo żywe.
-Niżej.
Jej słowa ponownie przecięły powietrze, gdy stanęła przed swym  synem. Synem, któy odważył się jej sprzeciwić i nie wykonać tego co mu kazano. Popatrzyła na innych. Resztka, bardzo marna resztka Rodu Del' Armago. Zmrużyła powieki. Czy czuła przykrość? O mało nie parsknęła ze śmiechu, gdy popatrzyła po chwili na kobietę obok niej, która pytanie miała wypisane na twarzy. Zdecydowanie nie, po części była zadowolona, że o jeden Ród mniej. Teraz Del' Armago byli łatwym łupem dla innych Rodów. Taka kolej losu życia w Podmroku. Czekała aż jej syn zegnie niżej kark. Niech pieski wiedzą kto tu rządzi.
88
BetaTesty / Odp: Podmrok - Poza fabułą.
« Ostatnia wiadomość wysłana przez Fenris dnia Maj 17, 2015, 17:02:42 »
Nikt nie był na tyle głupi, by czekać z klęknięciem na nadejście Matek przełożonych.
I z domu Baenre i z Del' Armago. W końcu cała kampania była prowadzona pod "wspólnym" sztandarem.
Co.. co dość rzadko się zdarzało. Pozostałe domy musiały mieć niezły ubaw i okazję do zakładów.
Zawsze tak robiono, że testowano cierpliwość obu armii. Z reguły kończyło się to wspólną masakrą, wzajemną rzezią i ogólną satysfakcją innych domów.
Im więcej padało zbrojnych zastępów wroga, tym większa była szansa na wygranie odwiecznych waśni w samym Mieście Pająka.
I tym razem musiało być tak samo. Nic odkrywczego.
Tossun wraz z tym junakiem z Del' Armago uklęknęli jako pierwsi.
To oni prowadzili zastępy i to oni odpowiadali za swych podkomendnych, którzy też w tym samym momencie co ich przełożeni uklękli.
Głowy nisko, ręce przy sobie i bogowie brońcie przed zbyteczną ostentacją.
Gest uległości. Ni mniej ni więcej.
Przy każdej okazji im udowadniano, że nie różnią się niczym od robaków, prócz przydatności w łóżku i na froncie. To wszystko.
Zwykli siepacze stali. Nieruchomo i dumnie, uwydatniając zgranie jednostki.
Osobiście tracił tych idiotów, co przynosili mu ujmę czy dyshonor.

Zaczęło się.
Gdy weszli na plac przed pałacem Baenre, zdawał się całkiem wyludniony. Pusty, piękny i cichy.
Zmieniło się to błyskawicznie.
Z obu stron zabudowań jęli się wolno i nieśpiesznie wysypywać inni zbrojni.
Elitarne oddziały stacjonujące tylko w pałacu. Na każde wezwanie w razie ataku innego, zbyt śmiałego rodu.
Im nie robiły różnicy z kim walczą. Czy przeciwko swoim, zbuntowanym braciom z tego samego domu, czy z kimkolwiek innym.
Po prostu byli. Na każde wezwanie. Jedno skinienie i gotowi pokroić każdego.
Wiedział.
On, Tossun, sam wiele lat był jednym ze strażników pałacowych. Musiał udowodnić, że jest godzien noszenia Pierwszego Ostrza domu i miana dowódcy armii swej matki.
Gdy straż ustawiła się w dwóch nienagannych szykach, tworząc przy tym kolumnę po środku, na tarasie pałacu pojawiły się pierwsze persony z tak zwanej "elity społecznej".
Parę wysoko postawionych kapłanek z córkami, kilku magów i inni. I jak wiadomo, na samym końcu dwie matki przełożone.
Baenre i Del' Armago. Obojętne, dumne i wyrażające pogardę każdą cząsteczką swego ciała.
Jedne z kilku najpotężniejszych osobistości w całym Mieście Pająka.
Szły w ciszy. Szły i szły. Zatrzymały się dopiero przed klęczącymi.
Tossun nie drgnął nawet, nie ważył się unieść spojrzenia. Zastygł.
Oczywiście nie tracił swej pewności i dumy w pozycji. To tylko pokazówka, tylko tradycja.
Nie spojrzał na swoją matkę. Nawet gdy zagórowała nad swym pierworodnym.
Tym, co bezczelnie ośmielił się sponiewierać honor sojusznika na froncie i ośmieszyć tą kurwę z Del' Armago.

89
BetaTesty / Odp: Podmrok - Poza fabułą.
« Ostatnia wiadomość wysłana przez Elliri Feainnewedd dnia Maj 14, 2015, 20:20:08 »
Idąc przez miasto,  poczuła nagły ból w głowie i ciężki,  opadający na wspomnienia woal,  uchylił rębka tajemnicy.  Nie wszystko było jasne i klarowne, gdzieś w głębi swojego umysłu słyszała głos opowiadający przerażające historie, o podziemnych elfach o ciemnej skórze i białych włosach, o ich miastach i okrucieństwie.  To te historie, opowiadane jej wiele lat temu, gdy jeszcze była dzieckiem,  doprowadziły ją teraz do zrozumienia całej sytuacji, do pojęcia tego, w jak wielkim łajnie wylądowała. 
Ból osnuł oczy ciemnym aksamitnem,  sprawiając że nie widziała co dzieje się wokół niej, dopiero gdy poczuła szarpnięcie i rzucono ją na kolana, wszystko wróciło do normy, ponownie widziała się w roli skazańca. 
Widziała ich aż nazbyt dobrze, mogła się im przyjrzeć,  każdemu z osobna, każdemu z tych wyjątkowych,  żyjących pod ziemią istot. Okrutnych i nienawistnych, w niczym jej nie imponowali, nie wzbudzali szacunku, ani tym bardziej lęku.  Jedyne co wzbudzali,  to dziwny rodzaj ciekawości, chciała wiedzieć co ją tutaj czeka, w jaki sposób zginie. 
90
BetaTesty / Odp: Podmrok - Poza fabułą.
« Ostatnia wiadomość wysłana przez Fenris dnia Maj 14, 2015, 19:58:08 »
Wrócili.
W ciszy i w ciszy również powitani zostali.
Gdy wmaszerowali do samego Pajęczego miasta,  nie było wiwatów, tryumfalnych ryków i fanfar.
Nie było lecących kwiatów pod łapy szczurów, na których niektórzy jechali. Nie było niczego prócz odwiecznej ciszy.
No i zawistnych spojrzeń.
By dotrzeć do swego pałacu, do domu Baenre.. to musieli przejść przez całe miasto.
Co wiązało się przez marszem po dzielnicach innych domów. One wszystkie stały w dość sporych odstępach od tego, który dominował resztę.
Często się zdarzało, że powracający byli celami ataków. Bardzo często, w końcu nic w tym złego.
Kaźnia i jatka na ulicach miasta, to żaden występek. Prawo Drowów było niezwykle elastyczne.
Szczególnie gdy zachodziła taka potrzeba.
Generał Tossun, pierwszy z ostrz Pajęczego miasta, wciąż zdawał się rozluźniony.
On tak.
W przeciwieństwie jego wojowników.
Trzecią stroną były te "sojusznicze" przybłędy, solidnie przy tym przetrzebione, co doczekać wręcz się nie mogły celu.
Nie dość, że sobie dziwcze syny wyciągną na wierzch "zasługi" w bitwie, to i zwalą na niego, na Tossuna brak dopilnowania umowy między domami.
I bardzo, ale to bardzo było mu to na rękę.
By zrozumieć, trzeba dorosnąć. A oni nie zrozumieją, bo nie będą mieli ku temu sposobności. O to też miał zamiar zadbać.
W końcu, niemal ostatnia dzielnica. Akurat ta, na której leżał pałacyk Barrison Del'Armago. Omal nie splunął z pogardą, widząc jak członkowie domu spoglądają na cichy pochód.
Ich spojrzenia były dużo bardziej zawistne od tych poprzednich.
Ślepi nie byli, doskonale widzieli w jakim stanie maszerują ich żołnierze z nowej kadry.
A raczej.. jak się prawie czołgają.
Gdy tylko przekroczyli granicę miasta, Tossun znów nabrał dystansu.
Miasto nigdy nie było jego domem. Były nim korytarze głębinowe, batalie i chwile, gdy nacierał na czele cichych oddziałów.
A.. a ta metropolia wzbudzała w nim jedynie pogardę.
On, Pierwsze ostrze po Zaknefainie, podobnie jak poprzedni mistrz miecza miał dość tego miejsca.
Nie znaczyło to jednak też, że nie czuje szacunku czy sentymentu do chitynowych budowli wznoszonych przed ręce jego mrocznych przodków.
Czuł szacunek. Mimo wszystko umiał go pogodzić z pogardą.

Zatrzymali się. Wszyscy, jak jeden mąż.
Pałac Baenre zagórował nad nimi.
Wojownicy utworzyli dwie łukowe kolumny, między nimi niewolników ciśnięto na kolana, a dowódcy oddziałów wkroczyli na samą szpicę.
I oczekiwali.
W ciszy.
Cierpliwie.
I w strachu i nie.
Strony: 1 ... 7 8 [9] 10
Carbonate design by Bloc
variant: carbon
SMF 2.0.6 | SMF © 2013, Simple Machines
Polityka cookies
Darmowe Fora | Darmowe Forum
miniyourlife eforex extremalteam swiatmuzyki js2210sanok