Kwiecień 29, 2024, 08:15:27
Witamy, Gość. Zaloguj się lub zarejestruj
Aktualności: Forum SMF zostało uruchomione!

Na Szlaku Przeznaczenia Trwaj



Autor Wątek: Podmrok - Poza fabułą.  (Przeczytany 3221 razy)

Fenris

  • Administrator
  • Nowy użytkownik
  • *****
  • Wiadomości: 15
  • Na pohybel skurwysynom!
    • Zobacz profil
Podmrok - Poza fabułą.
« dnia: Maj 13, 2015, 19:36:55 »
Forggoten Realms
Podmrok - Menzoberranzan


Wkroczyli w ciemność.
W ciszę i mrok.
Prosto w ziemi okowy, do domu i głębin.
Jeno smutny blask Luny przyświecał kroków ich echo.
Lecz nie zrobił nic, nic by zatrzymać obmierzły pochód.
Szli z mroku w mrok.
Szli, pozostawiwszy ogień tańczący chyżo w ciszy i blasku księżyca.
***
**
*

- Matka przełożona nie będzie zadowolona.
Mruknęła jedna z dwóch postaci, maszerujących na czele kolumny.
Druga wzruszyła ramionami, nawet nie zaszczycając go spojrzeniem. Bo po co. Był robakiem, nie wartym splunięcia.
Dziwował się, że to on maszerował u jego boku.
On, junak z pozycją.
Najchętniej to wyciąłby mu język za arogancję, ale przełożona domu Del' Armago.. nie byłaby zachwycona.
Ta Stara dziwka od lat starała się wyrwać spod cienia JEGO rodu. A jako, że nie szło jej najlepiej, korzystała z każdej sposobności, by to Jej siepacze
kroczyli ramię w ramię z jego ludźmi.
Na to mógł jeszcze pozwalać. Przeca zawsze przyda się jakieś marne mięso armatnie, co pcha się na przód w blasku własnego egoizmu.
Przeciwko egoizmowi też nie miał nic przeciwko.
Był przeciwny rozkazom jakie dostali przed wymarszem.

"- Usłysz moje słowa, Tossun. I radzę ci zapamiętać, bo odczujesz moje niezadowolenie.
 - Oczywiście, Matko Przełożona.
 Kobieta siedząca na podwyższonym tronie milczała dobrą chwilę nim znów podjęła wątek.
 - Del' Armago chcą podziału w chwale. Rozumiesz co to znaczy?
 Rozumiał. I wcale, ale to wcale nie spodobały mu się jej słowa.
 - Ilu?
 - Niecała setka. Junaki, dopiero Melee-Magthere ukończyli. Ich dom zażądał Przywileju kroku wstecz.
 Samiec zwany Tossunem przekrzywił dziwnie głowę, mrużąc oczy.
 Z reguły, to nie stosował się do przywilejów i praw. Jego pozycja pozwalała mu na patrzenie w oczy każdej samicy w mieście,
 a i swobodną mowę z Matką swego domu. Jego imię znanym było we wszystkich rodach, jak i tytuł Pierwszego Ostrza w armii najsilniejszego 
 domu w całym mieście. To dawało spore pole do popisu...
 Jednak nie na tyle, by zignorować Prawo Kroku wstecz.
 Wyjątkowo kolidowało z jego metodami działania, szczególnie, że nakazywało na wykazanie się sojusznikom w boju, co stali jedną pozycję w hierarchii za nimi.
 Del' Armago, drugi co do siły dom w Menzoberranzan. I wrzód na rzyci, starający się za wszelką cenę zniszczyć silniejszych Baenre.
 I jeszcze teraz ta ujma, ten rozkaz oddania całej chwały z nadchodzącej bitwy tym słabszym...
 Nieee. On, Tossun Baenre wiedział już przed wymarszem, że pierwiej da się rzucić pająkom, niż jakaś banda młodzików zgarnie łupy i glorię jego wojowników."

I tak też się stało, Pomyślał, dalej spoglądając przed siebie.
Połowa z tych młodych ścierw padła pod ciosami mieczy naziemców, a jego ludzie wyrżnęli resztę.
Reasumując.. zdobył paru marnych niewolników, stracił tych, co straceni być nie mieli i wracał w paszczę pająka.
Mimo wszystko był zadowolony.
- Taak. Matka przełożona z pewnością nie będzie zadowolona.
Przyznał, krzywiąc się w brzydkim uśmiechu i poklepał po ramieniu idącego obok.
Szli dalej.
Okuci w stal, w kolczugi i ostrza.
W hełmy i sztandary.
Szli w ciszy.
Bez najmniejszego szmeru, bez dźwięków pancerza.
Prosto w serce Podmroku.

 

« Ostatnia zmiana: Maj 13, 2015, 19:48:42 wysłana przez Fenris »

Elliri Feainnewedd

  • Gracz
  • Nowy użytkownik
  • *
  • Wiadomości: 11
  • Wal­ka jest wycho­waw­czy­nią wolności.
    • Zobacz profil
Odp: Podmrok - Poza fabułą.
« Odpowiedź #1 dnia: Maj 13, 2015, 20:03:15 »
Gdy wróciła jej świadomość było już za późno,  prowadzili ją w łańcuchach i obdartych łachach wraz z innymi takimi jak ona. Nie pamiętała co tak naprawdę się wydarzyło,  nie miała pojęcia dokąd zmierza, nie wiedziała nawet kim tak naprawdę była i gdzie ją zlapano. Zastanawiała się czy powinna się odezwać,  szeptem zapytać współwięźnia dokąd ich prowadzą, czy zadanie pytania jest tak cholernie niebezpieczne jak się jej wydawało, w sumie, tylko brak odpowiedzi na to pytanie sprawiało,  że nadal nie otwierała ust.
Wlekła się wraz z innymi, w ciszy, czując że ciąży nad nią wizja rychłej śmierci. Wlekła się i próbowała cokolwiek sobie przypomnieć,  to jednak się nie udawało,  wszystkie wspomnienia, minione uczucia, wszystko co już się wydarzyło,  było osnute dziwnym, ciężkim woalem którego sama nie mogła podnieść.
A więc szła,  wciąż i wciąż,  nie rozglądając się,  patrząc tylko i wyłącznie pod nogi, szła aby odnaleźć zaginione wspomnienia... Nie, szła aby zginąć,  nawet ona zdawała sobie z tego sprawę. 
Noc zbliżała się do końca,  już wkrótce słońce miało ogrzać ziemię swymi ciepłymi promieniami, a ona czuła,  że marsz powoli dobiega końca. 
Najpierw Cię ignorują. Potem śmieją się z Ciebie. Później z Tobą walczą. Później wygrywasz.~Mahatma Gandhi

Fenris

  • Administrator
  • Nowy użytkownik
  • *****
  • Wiadomości: 15
  • Na pohybel skurwysynom!
    • Zobacz profil
Odp: Podmrok - Poza fabułą.
« Odpowiedź #2 dnia: Maj 14, 2015, 19:58:08 »
Wrócili.
W ciszy i w ciszy również powitani zostali.
Gdy wmaszerowali do samego Pajęczego miasta,  nie było wiwatów, tryumfalnych ryków i fanfar.
Nie było lecących kwiatów pod łapy szczurów, na których niektórzy jechali. Nie było niczego prócz odwiecznej ciszy.
No i zawistnych spojrzeń.
By dotrzeć do swego pałacu, do domu Baenre.. to musieli przejść przez całe miasto.
Co wiązało się przez marszem po dzielnicach innych domów. One wszystkie stały w dość sporych odstępach od tego, który dominował resztę.
Często się zdarzało, że powracający byli celami ataków. Bardzo często, w końcu nic w tym złego.
Kaźnia i jatka na ulicach miasta, to żaden występek. Prawo Drowów było niezwykle elastyczne.
Szczególnie gdy zachodziła taka potrzeba.
Generał Tossun, pierwszy z ostrz Pajęczego miasta, wciąż zdawał się rozluźniony.
On tak.
W przeciwieństwie jego wojowników.
Trzecią stroną były te "sojusznicze" przybłędy, solidnie przy tym przetrzebione, co doczekać wręcz się nie mogły celu.
Nie dość, że sobie dziwcze syny wyciągną na wierzch "zasługi" w bitwie, to i zwalą na niego, na Tossuna brak dopilnowania umowy między domami.
I bardzo, ale to bardzo było mu to na rękę.
By zrozumieć, trzeba dorosnąć. A oni nie zrozumieją, bo nie będą mieli ku temu sposobności. O to też miał zamiar zadbać.
W końcu, niemal ostatnia dzielnica. Akurat ta, na której leżał pałacyk Barrison Del'Armago. Omal nie splunął z pogardą, widząc jak członkowie domu spoglądają na cichy pochód.
Ich spojrzenia były dużo bardziej zawistne od tych poprzednich.
Ślepi nie byli, doskonale widzieli w jakim stanie maszerują ich żołnierze z nowej kadry.
A raczej.. jak się prawie czołgają.
Gdy tylko przekroczyli granicę miasta, Tossun znów nabrał dystansu.
Miasto nigdy nie było jego domem. Były nim korytarze głębinowe, batalie i chwile, gdy nacierał na czele cichych oddziałów.
A.. a ta metropolia wzbudzała w nim jedynie pogardę.
On, Pierwsze ostrze po Zaknefainie, podobnie jak poprzedni mistrz miecza miał dość tego miejsca.
Nie znaczyło to jednak też, że nie czuje szacunku czy sentymentu do chitynowych budowli wznoszonych przed ręce jego mrocznych przodków.
Czuł szacunek. Mimo wszystko umiał go pogodzić z pogardą.

Zatrzymali się. Wszyscy, jak jeden mąż.
Pałac Baenre zagórował nad nimi.
Wojownicy utworzyli dwie łukowe kolumny, między nimi niewolników ciśnięto na kolana, a dowódcy oddziałów wkroczyli na samą szpicę.
I oczekiwali.
W ciszy.
Cierpliwie.
I w strachu i nie.
« Ostatnia zmiana: Maj 14, 2015, 20:01:38 wysłana przez Fenris »

Elliri Feainnewedd

  • Gracz
  • Nowy użytkownik
  • *
  • Wiadomości: 11
  • Wal­ka jest wycho­waw­czy­nią wolności.
    • Zobacz profil
Odp: Podmrok - Poza fabułą.
« Odpowiedź #3 dnia: Maj 14, 2015, 20:20:08 »
Idąc przez miasto,  poczuła nagły ból w głowie i ciężki,  opadający na wspomnienia woal,  uchylił rębka tajemnicy.  Nie wszystko było jasne i klarowne, gdzieś w głębi swojego umysłu słyszała głos opowiadający przerażające historie, o podziemnych elfach o ciemnej skórze i białych włosach, o ich miastach i okrucieństwie.  To te historie, opowiadane jej wiele lat temu, gdy jeszcze była dzieckiem,  doprowadziły ją teraz do zrozumienia całej sytuacji, do pojęcia tego, w jak wielkim łajnie wylądowała. 
Ból osnuł oczy ciemnym aksamitnem,  sprawiając że nie widziała co dzieje się wokół niej, dopiero gdy poczuła szarpnięcie i rzucono ją na kolana, wszystko wróciło do normy, ponownie widziała się w roli skazańca. 
Widziała ich aż nazbyt dobrze, mogła się im przyjrzeć,  każdemu z osobna, każdemu z tych wyjątkowych,  żyjących pod ziemią istot. Okrutnych i nienawistnych, w niczym jej nie imponowali, nie wzbudzali szacunku, ani tym bardziej lęku.  Jedyne co wzbudzali,  to dziwny rodzaj ciekawości, chciała wiedzieć co ją tutaj czeka, w jaki sposób zginie. 
Najpierw Cię ignorują. Potem śmieją się z Ciebie. Później z Tobą walczą. Później wygrywasz.~Mahatma Gandhi

Fenris

  • Administrator
  • Nowy użytkownik
  • *****
  • Wiadomości: 15
  • Na pohybel skurwysynom!
    • Zobacz profil
Odp: Podmrok - Poza fabułą.
« Odpowiedź #4 dnia: Maj 17, 2015, 17:02:42 »
Nikt nie był na tyle głupi, by czekać z klęknięciem na nadejście Matek przełożonych.
I z domu Baenre i z Del' Armago. W końcu cała kampania była prowadzona pod "wspólnym" sztandarem.
Co.. co dość rzadko się zdarzało. Pozostałe domy musiały mieć niezły ubaw i okazję do zakładów.
Zawsze tak robiono, że testowano cierpliwość obu armii. Z reguły kończyło się to wspólną masakrą, wzajemną rzezią i ogólną satysfakcją innych domów.
Im więcej padało zbrojnych zastępów wroga, tym większa była szansa na wygranie odwiecznych waśni w samym Mieście Pająka.
I tym razem musiało być tak samo. Nic odkrywczego.
Tossun wraz z tym junakiem z Del' Armago uklęknęli jako pierwsi.
To oni prowadzili zastępy i to oni odpowiadali za swych podkomendnych, którzy też w tym samym momencie co ich przełożeni uklękli.
Głowy nisko, ręce przy sobie i bogowie brońcie przed zbyteczną ostentacją.
Gest uległości. Ni mniej ni więcej.
Przy każdej okazji im udowadniano, że nie różnią się niczym od robaków, prócz przydatności w łóżku i na froncie. To wszystko.
Zwykli siepacze stali. Nieruchomo i dumnie, uwydatniając zgranie jednostki.
Osobiście tracił tych idiotów, co przynosili mu ujmę czy dyshonor.

Zaczęło się.
Gdy weszli na plac przed pałacem Baenre, zdawał się całkiem wyludniony. Pusty, piękny i cichy.
Zmieniło się to błyskawicznie.
Z obu stron zabudowań jęli się wolno i nieśpiesznie wysypywać inni zbrojni.
Elitarne oddziały stacjonujące tylko w pałacu. Na każde wezwanie w razie ataku innego, zbyt śmiałego rodu.
Im nie robiły różnicy z kim walczą. Czy przeciwko swoim, zbuntowanym braciom z tego samego domu, czy z kimkolwiek innym.
Po prostu byli. Na każde wezwanie. Jedno skinienie i gotowi pokroić każdego.
Wiedział.
On, Tossun, sam wiele lat był jednym ze strażników pałacowych. Musiał udowodnić, że jest godzien noszenia Pierwszego Ostrza domu i miana dowódcy armii swej matki.
Gdy straż ustawiła się w dwóch nienagannych szykach, tworząc przy tym kolumnę po środku, na tarasie pałacu pojawiły się pierwsze persony z tak zwanej "elity społecznej".
Parę wysoko postawionych kapłanek z córkami, kilku magów i inni. I jak wiadomo, na samym końcu dwie matki przełożone.
Baenre i Del' Armago. Obojętne, dumne i wyrażające pogardę każdą cząsteczką swego ciała.
Jedne z kilku najpotężniejszych osobistości w całym Mieście Pająka.
Szły w ciszy. Szły i szły. Zatrzymały się dopiero przed klęczącymi.
Tossun nie drgnął nawet, nie ważył się unieść spojrzenia. Zastygł.
Oczywiście nie tracił swej pewności i dumy w pozycji. To tylko pokazówka, tylko tradycja.
Nie spojrzał na swoją matkę. Nawet gdy zagórowała nad swym pierworodnym.
Tym, co bezczelnie ośmielił się sponiewierać honor sojusznika na froncie i ośmieszyć tą kurwę z Del' Armago.


Quenthel Baenre

  • Gracz
  • Nowy użytkownik
  • *
  • Wiadomości: 9
    • Zobacz profil
Odp: Podmrok - Poza fabułą.
« Odpowiedź #5 dnia: Maj 17, 2015, 17:57:53 »
-Nie wykonał rozkazu.
Syczący głos wydobył się z krzywego pyska, stalowego węża. Reszta zasyczała zgodnie, wystawiając ostre jak brzytwa języki. Kobieta odgarnęła białe, jak mleko od rothów włosy i milczała dalej.
-Nie wykonał...
-Słyszałam.
Jej głos zadźwięczał jak stal, a węże zwinęły się bliżej siebie, czekając na to co zrobi. Ona natomiast, jedynie podparła podbródek dłonią. Łokieć opierał się o poręcz Tronu. JEJ TRONU. Zmrużyła oczy, co samo w sobie już mogło zabić, jednak nie zabiło nikogo, ponieważ i na szczęście nikogo aktualnie przy niej nie było. Węże poruszyły się i część oplotła się dookoła jej drugiej ręki, chłodna powierzchnia była podniecająca. Na jej wargach, ubarwionych na czarno, zagościł uśmiech. Krwiożerczy i sadystyczny.
~Podniecenie rosło z każdym uderzeniem bicza i głów stalowych węży. Przestała, gdy ciało drowa opadła bezwładnie na ziemie....I zaraz znowu zaczęła. Krew tryskała sprawiając coraz więcej przyjemności. Poczuła jej krople na twarzy i jęknęła z rozkoszy. Ciało podrygiwało z każdym ciosem. Jeszcze, jeszcze, jeszcze.~
*Wyprostowała się, wstając. Czarna suknia, ciemniejsza od  panującej ciemności Podmroku zaszeleściła na jej życzenie. Kolejny pokaz przed oczami i uszami ścian. I ruszyła, schodami schodząc z piedestału, ale nie, spokojnie, to nie była żadna alegoria, Tron zawsze pozostanie Jej. Wrota otwarły się, a ona stanęła w nich, przenikając mrok.
-Powiedźcie Matce Del' Armago, że może do mnie przyjść.
Głos jak bicz, przeciął powietrze i trafił w dwójkę strażników z Melee-Magthere. A Ona sama wróciła na swoje miejsce, czyli Tron Matki Przełożonej, Tej Do Której Lolth Przemawia. Poprawiła jedwabny rękaw i znowu podparła podbródek ręką. Czekając, a węże syczały. Ich języki mówiły, kolejno to co ją interesowało. A interesowało ją wiele rzeczy, zwłaszcza to, czy dawne rany Tossun'a się zagoiły.
***
**
*
A teraz Tossun zginął kark przed Nią i Matką Del' Armago. Węże sprawnie owinęły się dookoła jej ręki i tam trwały nieporuszone. Jakby nieżywe. Zgubna ułuda, były bardzo żywe.
-Niżej.
Jej słowa ponownie przecięły powietrze, gdy stanęła przed swym  synem. Synem, któy odważył się jej sprzeciwić i nie wykonać tego co mu kazano. Popatrzyła na innych. Resztka, bardzo marna resztka Rodu Del' Armago. Zmrużyła powieki. Czy czuła przykrość? O mało nie parsknęła ze śmiechu, gdy popatrzyła po chwili na kobietę obok niej, która pytanie miała wypisane na twarzy. Zdecydowanie nie, po części była zadowolona, że o jeden Ród mniej. Teraz Del' Armago byli łatwym łupem dla innych Rodów. Taka kolej losu życia w Podmroku. Czekała aż jej syn zegnie niżej kark. Niech pieski wiedzą kto tu rządzi.

Fenris

  • Administrator
  • Nowy użytkownik
  • *****
  • Wiadomości: 15
  • Na pohybel skurwysynom!
    • Zobacz profil
Odp: Podmrok - Poza fabułą.
« Odpowiedź #6 dnia: Maj 17, 2015, 18:35:43 »
- Niżej.
Dla zwykłego Drowa te słowa były w dalszym ciągu uwydatnianiem swej pozycji.
Niczym szczególnym i niezwykłym.
Od po prostu rozkazem i większym upadlaniem wojownika. Szczególnie tak wysoko postawionego jak on.
Dla zwykłego Drowa.. jednak to On był jej pierworodnym.
I to On już wiedział jak bardzo nieciekawie to się skończy.
Pozornie łagodna postawa Matki i spokój w głosie, krył coś, co wydrze mękę z jego ust. Doskonale wiedział jak to się skończy po ceremonialnej odprawie.
"Niżej"...
Przemógł się i zgiął kark w pełnym, królewskim ukłonie. Nawet on wolał nie przeginać.
Pewniakiem było, że w razie utraty przez nią cierpliwości, może i na widoku zrobić z niego miazgę. Niech dzięki będą Lolth, że Matki Przełożone tak rzadko miały
potomstwo męskie.

Gdy Tossun oddał pełny pokłon, poczuł na sobie wszystkie spojrzenia. I swoich ludzi, niedobitki Del' Armago, elity i obu Matek.
Stały tam, górując nad żołnierzami posępnie.
Czekał. Cierpliwie, bez jakichkolwiek oznak życia i bytności.
Jedyne co się nie zmieniło, to zadowolenie z samego siebie.
Jak sobie obiecał, tak też zrobił. Del' Armago było niemal skończone. Po utracie takiej ilości nowych.. jak przeżyje najbliższe godziny, osobiście poprosi o poprowadzenie
oddziałów swego domu na te nic już nie znaczące ścierwa.
A.. Matka Przełożona która stała obok jego rodzicielki, doskonale o tym wiedziała.
I gdyby wzrok mógł zabijać, jej spojrzenie jak nic zgniotłoby go na miejscu.

Quenthel Baenre

  • Gracz
  • Nowy użytkownik
  • *
  • Wiadomości: 9
    • Zobacz profil
Odp: Podmrok - Poza fabułą.
« Odpowiedź #7 dnia: Maj 17, 2015, 18:51:01 »
Powieka nawet nie drgnęła jej, gdy zgiął się. Widziała jak nagle wszyscy powędrowali swymi oczyma, w stronę jej syna. Nawet Matka domu Del' Armago  popatrzyła na jej syna. Wzrokiem ociekającym nienawiścią. To co zostało z domu Del' Armago było wręcz zabawną garstką. Tossun, Ona i Matka Domu też o tym wiedziała. Więc koniec drugiego domu w Menzoberanzzan. Jeden z węży jej bicza, poruszył się, uruchomiony jej myślą, i przepełzł na drugą rękę. Uniosła ją do oczu, a wąż wysunął język przed jej twarzą.
-On wie.
Zasyczało.
-On chciał.
-Wiem.
-Del' Armago jest skończone, On chce ich skończyć.
-Wiem.

Jej oczy zmieniły się i powędrowały ponownie do Tossuna, a potem do reszty.
-Róbcie to do czego was stworzono.
W końcu przemówiła. Jak zawsze głosem nie przepuszczającym sprzeciwu. Głosem stalowym i ciemnym, jak mrok, który ich otaczał.
-Tossun'ie i Ty, Matko domu Del' Armago.
Spojrzała to na Nią, to na Niego.
-Za mną.
Warknięcie, gorsze niż jej normalny głos. Obróciła się i ruszyła z powrotem do schodów, szata szeleściła tak jak jej właścicielka chciała.
***
**
*
Usiadła na tronie, jak zawsze z wdziękiem. A oni milczeli. Tak jak im kazano. Usiadła, a węże oplotły się dookoła podłokietnika. Odgarnęła mlecznobiałe włosy i w końcu popatrzyła na Nich swoimi czarnymi oczami. Najpierw wpatrywała się w swojego syna. Długo, bardzo długo, jednak czas nie grał dla Niej roli, więc i dla nich nie powinien. A potem przeniosła swoje oczy na Matkę Del' Armago. I tu także wpatrywała się długo, bardzo długo, by w końcu przemówić.
-Co stało się z wojskiem Del' Armago?

Fenris

  • Administrator
  • Nowy użytkownik
  • *****
  • Wiadomości: 15
  • Na pohybel skurwysynom!
    • Zobacz profil
Odp: Podmrok - Poza fabułą.
« Odpowiedź #8 dnia: Maj 17, 2015, 19:07:55 »
Długo ważył słowa nim raczył je wypowiedzieć.
Przy Quenthel, nie kryłby się za taktem i edyktem kultury i całej tej sieci szyderstw.
Kłamstwa, kłamstwa i kłamstwa..
Powstrzymał grymas na twarzy i spojrzał na bat matki, by nie patrzeć w same oczy.
Było to niewiarygodnym nietaktem przy osobach postronnych, tak jak ta kipiąca furią suka. Oczywiście nie powiedział tego na głos.
Powiedział coś innego, co było jedynie w ładne brzmienie ubrane.
- Polegli. - Powiedział i urwał, zastanawiając się co dalej. W końcu nie chciał jej dawać powodu do wyciągania z niego informacji. A wiedział, że wręcz uwielbiała to.
Więc gdy przemówił ponownie, postanowił do reszty pogrążyć i siebie i Del' Armago.
Jakim kosztem? Ano takim, że jeśli go nie zabije za bezczelność na miejscu, to druga z Matek zostanie upodlona do samiutkiego końca, a on, Tossun Baenre doprowadzi do ostatniej formy upadku tych naiwniaków.
- Polegli. Sami się przy tym prosząc o klęskę. Nie będę wnikał w tą godną pogardy i politowania masakrę, którą im urządzili naziemcy. Moje polecenia zostały zignorowane, plan ataku zignorowany i wreszcie to, że mieliśmy działać razem. Nie dość, że uderzyli pierwsi ginąc masowo, to obrazili mnie i mą pozycję. Dziwuję się, że nie ściąłem tego chłystka który dowodził tą... armią. - Chciał powiedzieć co innego, ale ugryzł się w język.
« Ostatnia zmiana: Maj 17, 2015, 19:09:29 wysłana przez Fenris »

Quenthel Baenre

  • Gracz
  • Nowy użytkownik
  • *
  • Wiadomości: 9
    • Zobacz profil
Odp: Podmrok - Poza fabułą.
« Odpowiedź #9 dnia: Maj 17, 2015, 19:20:56 »
Jeden z węży wystartował równolegle z jej myślą i sieknął go przez twarz. Nawet nie mrugnęła, gdy Tossun zachwiał się i upadł na jedno kolano. Nigdy nie opadał na dwa, chyba że tego wymagano. Jednak dobrze go wychowała. W środku skinęła uznaniem głową. Teraz czas na Matkę Del' Armago. Popatrzyła na Nią i zauważyła drżenie jej ramiona i zaciśnięte  dłonie, na sukni. Więc bała się, cóż Ci co się boją giną. Każdy mały drow to wiedział. I znowu syk przeszywanego powietrza, Matka Del' Armago nie wytrzymała tak jak jej syn. Krzyknęła, gdy wąż smagnął ją po ramieniu i ręce. Także wylądowała na kolanach, starając się zachować resztki godności. W końcu była z drugiego domu, a nie z jakiegoś plebsu Menzoberanzan.
-Oboje wiecie, za co te blizny będą wam towarzyszyć. Co prawda jednej osobie zdecydowanie krócej, chyba że będzie potrafiła się porozumieć.
Wzrok Quenthel spoczął na kobiecie, wyczekujący odpowiedzi.
-Tak Matko Przełożona, mistrzyni Arach Tinilith.
Tytuły posypały się szybko, wyśpiewane w zadowalającym tępię, głos zadrżał jej dwa razy. Aż dwa. Wąż przeciął powietrze i zatrzymał się przy jej karku.
-Świetnie.
Odwróciła wzrok na swojego syna i zamilkła, kontemplując kolejne słowa w ciszy. Wszyscy znali prawdę, więc i po co było pytać Go o dokładniejszy raport. Kącik jej wargi poszybował w górę, na jedynie pół sekundy, gdy trzeci wąż, z jej bicza uniósł się i syknął cicho w jej umyśle.
Biczowanie moja Pani, ssssssspraw proszę mi tę przyjemność prosssssssszę....
Węże były jej osobowością, to co mówiły, kryło się w jej najgłębszych zakamarkach umysłu.
-Co zdobyliście?
Pytanie, które było pozornie niezobowiązujące. Tylko pozornie.

Fenris

  • Administrator
  • Nowy użytkownik
  • *****
  • Wiadomości: 15
  • Na pohybel skurwysynom!
    • Zobacz profil
Odp: Podmrok - Poza fabułą.
« Odpowiedź #10 dnia: Maj 17, 2015, 19:31:56 »
I teraz się dopiero zaczynały prawdziwe schody.
Bo.. bo nie zdobyli niczego, co tak naprawdę było warte tak zorganizowanego zachodu.
Język drgnął mu niechętnie, aczkolwiek powiedział co powiedzieć miał.
- Prócz spalenia miasteczka i zrabowania przyziemnych drobnostek dla kupców, to praktycznie niczego. - Cedził słowa, dalej spoglądając na ruchomy bat matki.
Oczywiście na tym się nie kończyło, wiedział, że zhańbił by ją tylko. Wyprawy łupieżcze były prowadzone na celu wzbogaceniu się domów i powiększania zawartości ich skarbca.
Jak nie, zostawały ostateczne kryteria i zagrywki.
A byli nimi niewolnicy. O ile w ogóle..
- Mamy za to nieco naziemców. Żywych i w znośnym stanie. Sądzę, że przypasują do cichej służby. Zawsze pozostaje arena i zamtuz.
W tym przypadku, to nie spodziewał się wielu gladiatorów. Kobiet było tylko parę, a by trafić do cichej służby, trzeba przetrwać mękę jaką jest kastracja, wycinanie języka i kilka zabezpieczeń magicznych. Tym samym to też dobrze nie wróżyło i nie było niczym obiecującym. Ale jednak.
Gdy skończył, po prostu oczekiwał kolejnego ciosu.
Kwestia przyzwyczajenia. Od zawsze, na zawsze.
Jak nie teraz, to potem. Dobrze, że wyuczono w nim cierpliwości i samozaparcia.
***
**
*
Po tym jak rozkazano się wszystkim rozejść, ludzie Tossuna nie kwapili nawet przystąpić do podziału łupów.
Bez słów zgarnęli towary i ludzi.
Oczywiście te gnidy z Del' Armago nie zrobiły nic w celu zatrzymania ich.
Jeszcze nie chcieli ginąć.
Jeszcze.. to kwestia paru godzin.
Wiedział o tym każdy. A oni? Oni byli po prostu za młodzi i głupi.
« Ostatnia zmiana: Maj 17, 2015, 19:33:58 wysłana przez Fenris »

Quenthel Baenre

  • Gracz
  • Nowy użytkownik
  • *
  • Wiadomości: 9
    • Zobacz profil
Odp: Podmrok - Poza fabułą.
« Odpowiedź #11 dnia: Maj 17, 2015, 19:49:15 »
-Gratuluję porażki, której kara, będzie adekwatna do poczynionych szkód, Tossun'ie, Pierwsze Ostrze, synie mój.
Odwróciła wzrok od Niego, zastanawiając się chwilę. Niechętnie wysłuchała tego co wysłuchała i spojrzała na niego odrobinę znudzonym spojrzeniem. Nie usłuchał jej, nie przywiózł nic cennego. Zhańbił swój dom, Jej i Jego dobre imię, a do tego przez Niego, sojusz z domem Del' Armago został zerwany. I żadnych korzyści z tego. Popatrzyła na Matkę Del' Armago, która już zdążyła podnieść się z ziemi, krew ściekała po jej ręce, barwiąc jej suknie i posadzkę. Ale na twarzy kobiety nie było widać bólu, dobrze, jednak Del' Armago mieli jakiś honor. Nawet nie patrzyła na syna, gdy bicz, tym razem bez najmniejszego odgłosu pofrunął w jego stronę. Trzy różne węże uderzyły w niego, wcisnęły się pod zbroje i przedziurawiły go w dwóch miejscach. Oba przedramiona, trzecia głową węża smagnęła go po karku. Dreszcz rozkoszy przeszedł przez jej mahoniowe ciało, potrząsnął ciałem pod czarnym odzieniem i uciekł. Nie złamała karku syna, Quenthel wiedziała jak trafić, by jeszcze nie zabić. Patrzyła cały czas na reakcję Del' Armago, w której oczach pojawiły się iskierki zadowolenia, gdy zerkała w stronę Tossuna. Nie na długo, spokojnie. Już wkrótce jej syn będzie ją gwałcił, bądź podrzynał gardło. Bo tylko tym będzie mógł się odkupić za porażkę. JEJ SYN PONIÓSŁ PORAŻKĘ. Zacisnęła wargi i w końcu rzekła.
-Czy masz coś jeszcze do powiedzenia Tossun'ie?
W końcu popatrzyła na syna. Nie była zawiedziona, i tak ród Del' Armago musiał w końcu zginąć. Zbytnio się ostatnio rozzuchwalił.

Fenris

  • Administrator
  • Nowy użytkownik
  • *****
  • Wiadomości: 15
  • Na pohybel skurwysynom!
    • Zobacz profil
Odp: Podmrok - Poza fabułą.
« Odpowiedź #12 dnia: Maj 17, 2015, 20:01:29 »
- Jestem ostrzem w ciemności i zgubą twych wrogów. - Wycharczał tylko, starając się zachować opanowanie na twarzy.
Nie ugnie się.
Nie wykaże słabości i nie pozwoli sobie na jęk przy tej dziwce. Nie teraz. Najlepiej nigdy.
Pierwsze Ostrze uniosło się z ziemi, znów klęcząc na jednym kolanie.
Nigdy nie zapomni jej nauk dotyczących braku ukazywania słabości. A.. a była wyjątkowo "utalentowanym" nauczycielem.
Strużka krwi która pociekła z kącika jego ust, chyżo znikła za kołnierzem pancerza i szatą.
Przełknął cicho ślinę i tym razem nie wbił spojrzenia w bat matki.
To w oczy Matki Del' Armago spojrzał. W tym ostatecznym geście pogardy i uzasadnionej groźbie.

Była niczym.
Urodziła się słaba i tak też zdechnie.
Niemal nie powstrzymał uśmieszku zadowolenia, wiedząc, że matka świetnie wie co teraz sobie myśli.
A niech sobie wie. To dla niej potoczył grę w ten, a nie inny sposób.
I nie ważne jak go umęczy, musiała docenić owy fakt.
A jak nie.. to wolał nawet nie myśleć.

Quenthel Baenre

  • Gracz
  • Nowy użytkownik
  • *
  • Wiadomości: 9
    • Zobacz profil
Odp: Podmrok - Poza fabułą.
« Odpowiedź #13 dnia: Maj 17, 2015, 20:12:50 »
Węże powróciły na miejsce. A ona sama wstała i wyprostowała się.
-Idź Mez'Barris Armgo. Zwołuję Radę Ośmiu, twierdząc iż tej nocy Ród Del'Armago, co do jednego przestanie istnieć.
Kobieta Del'Armago zbladła, jednak tylko złożyła ukłon. Do samej ziemi i wyszła, wolnym, majestatycznym, jak na kobietę, która ma umrzeć za kilka godzin, krokiem. Opuściła salę i ruszyła, aby zebrać resztki tej swojej zbieraniny. Quenthel przez chwilę jeszcze stała wyprostowana, czekając aż drzwi się zamkną, a gdy to zrobiły...Usiadła i popatrzyła na swojego syna.
-Podejdź bliżej, bym mogła zobaczyć ile jeszcze Ci rozumu zostało. Nie rzeknę więcej niż powinnam, a tym razem dobrze radzę wysłuchaj mnie.
Zmrużyła oczy, iskierki furii zadrgały w jej czarnych oczach.
-To co zdobyłeś obróć w pieniądz, nie ośmieszaj rodu Baenre do końca. A także, słyszałeś moje słowa. Dom Del' Armago ma przestać istnieć. Do końca, co do jednego służącego z ich rodu.
Wychyliła się w przód, a węże nerwowo zasyczały, jakby grożąc, że kolejny raz mogą wbić się w Jego ciało. Popatrzyła po jego ranach i odprawiła gestem.
-A teraz znikaj mi z oczy, a pojawisz się przed nimi gdy Del' Armago  wyginą, ni wcześniej, ni później Synu.

Fenris

  • Administrator
  • Nowy użytkownik
  • *****
  • Wiadomości: 15
  • Na pohybel skurwysynom!
    • Zobacz profil
Odp: Podmrok - Poza fabułą.
« Odpowiedź #14 dnia: Maj 17, 2015, 20:39:25 »
Pozbierał się z kolan i spojrzał na nią.
Może nie tyle co w oczy, co po prostu popatrzył.
Padło kolejne polecenie i kolejne polecenie zostanie spełnione. Nie było co strzępić języka i bardziej jej wyprowadzać z równowagi.
Bez słowa się obrócił i wyszedł, nie tamując nawet dłonią krwi, co nad wyraz chętnie opuszczała jego ciało z obu ran.
Nie były płytkie, ale i nie takie, coby zaraz świat się walił.
A nawet jeśli, to i tak duma nie pozwalała mu się tym przejmować.
Opuścił pałac.
***
**
*
Dołączywszy do swoich dowódców, nie musiał nawet wydawać poleceń.
Od razu poprowadzili go do kwater, spoglądając dziwnie na jego rany. Wiedział doskonale, że najchętniej by sami go dorżnęli.
Najchętniej.. ale brakowało im jednego. Jaj.
Zbył miłą myśl i popatrzył po towarzyszących mu wojownikach.
- Co z jeńcami? - To oni byli chyba najcenniejsi.
Chociaż sam nie wiedział, Lolth sama wie co siedziało w głowach tym pokręconym kupcom. Raz potrafili zapłacić grosze za coś, co robiło wrażenie, a za jakiś chłam nie żałować
pieniędzy i innych towarów na wymianę.
Niewolnikami mógł się jeszcze zająć. Sprawę łupów pozostawiał zawsze podkomendnym.
Byli zresztą do tego przyzwyczajeni. Niechętni, acz nie ważyli się przeciwstawić.

Miał parę godzin na ogarnięcie się w mieście i obeznanie niewolników.
Jako takie, nie miał ochoty poznawać bliżej tych paru ścierw przez najbliższe parę godzin.
Po prostu ocenić czy nadadzą się do czegokolwiek..
Zostali zwołani na jeden z placyków koło koszar. W równym rzędzie ustawieni i skutecznie uciszeni.
Miast zająć się ranami, dać odsapnąć ciału i umysłowi, wyszedł na zewnątrz. Dostał polecenie, a im szybciej je wykona, tym szybciej będą odprawieni do końca.
Niedbale spoglądał na naziemców.
Paru ludzi, elfów i chyba krasnali.. czy czegoś równie brzydkiego. Głowy nie da.
Stali nieruchomo, nie kryjąc przerażenia. A może? Jeśli nawet, to nie wychodziło im to za bardzo.
Westchnął, czując zimno ciągnące od ran i przeszedł się przed szeregiem niewolników raz jeszcze.
Parę elfek zwracało uwagę na pierwszy rzut oka.
Ludzie nadadzą się na arenę, a reszta..
- No dalej, skurwysyny! - Warknął jeden z niewolników, w którym dało się poznać coś między krasnalem, a niziołkiem. - Dalej! W rzyć chędożone bękarty pająka!
Nie było osoby która by zrozumiała jego mowę.
Od tego mieli tłumaczów, którzy i tak wzbudzali jeno pogardę. Bo na co komu znać język kogoś, komu się go z reguły obcinało?
To niskie ścierwo nie mogło oczywiście o tym wiedzieć, bo wychynął z szeregu, machając dziarsko przy tym pięściami.
Taak, nie był skuty. Bo i po co? Szkoda kajdan, a woleli wpoić za wczasu im wiedzę, że mogą sobie próbować uciekać do woli.
I jak widać, czasem zdarzały się iście ciekawe przypadki.

Tossun wykrzywił usta w paskudnym grymasie i stanął przed wciąż warczącym bytem.
Cokolwiek to było, widziało, że ma przed sobą ciężko rannego. I poczuło się przy tym pewniej.
Jak się nie zamachnął pięścią na elfa, jak nie wymierzył ciosu..
Świst, chwila ciszy i głośne wycie. Oraz chichot z wielu, wielu gardeł.
Istotka wyła i miotała się, trzymając jedną ręka za trykający posoką kikut.
Drowy nie szczędziły pogardliwych komentarzy i zakładów, jak szybko to coś się wykrwawi.
Sam Tossun po prostu schował ostrze i pozwolił dogorywać naziemcowi.
Raz jeszcze obiegł wzorkiem szereg niewolników i splunął, przywołując gestem ręki jednego ze swoich ludzi.
- Reszta się do czegoś nada. Kiedy indziej się im przyjrzę bliżej, a tymczasem do cel z nimi. - Nie musiał mówić nic więcej.
Rozkaz wykonano bez zbędnego mitrężenia.
A potem ich odwołał. Do domów, życia.. i czegoś tam jeszcze.
Nie dbał o to w najmniejszym stopniu. Mieli służyć. To wszystko.
Jego głowę zajmowało co innego, inna rozpustna myśl.
Myśl, która podpowiadała mu, że za kilka godzin skończy się debata.
A on poprowadzi oddziały swej Matki na tą zbieraninę nieudaczników, kurew i istot, co nie ujrzą niczego prócz swej krwi na posadzce.

 

Carbonate design by Bloc
variant: carbon
SMF 2.0.6 | SMF © 2013, Simple Machines
Polityka cookies
Darmowe Fora | Darmowe Forum
watahaskromnych volkoria mojeprzysmaki drugarepublikasuderlandu secretlife